Dynamicznie postępująca zmiana klimatu zachęcać powinna do krytycznego spojrzenia na oczywiste do niedawna paradygmaty związane z ochroną środowiska. Dotyczy to także dość sztywnego podejścia do tego, jak definiowane są gatunki obce i związane z tym algorytmy postępowania dotyczące ich rozprzestrzeniania. Zgodnie z przepisami, gatunkiem obcym jest ten, który poszerzył swój zasięg w wyniku działalności człowieka. W domyśle – odbyło się to w okresie historycznym.
Z punktu widzenia badacza-ekologa tak przyjęte wyjaśnienie nie jest użyteczne. Jego założenia sprawiają, że przypisanie jakiemuś taksonowi etykiety gatunku inwazyjnego nic nie mówi o jego cechach i możliwej roli w ekosystemie, w którym się pojawił. W dodatku w większości przypadków przyjęte założenia są nieweryfikowalne. Najważniejszym jednak problemem jest zagrożenie, jakie niesie ze sobą bezkrytyczne stosowanie tej definicji przy planowaniu zarządzania ekosystemami.
Gatunki obce – niefunkcjonalna definicja
Definicja gatunku inwazyjnego nie wnosi nic do funkcjonalnego podejścia do opisywanych w ten sposób organizmów. Mogą one stanowić rzeczywiste zagrożenie dla populacji lokalnych, ich wpływ może być neutralny, a nawet znacząco pozytywny dla lokalnej biocenozy, chociażby poprzez zwiększanie jej zróżnicowania taksonomicznego, funkcjonalnego oraz redundancji, a więc zapewnienie większej stabilności i odporności systemu na zaburzenia.
Przypisanie gatunkowi epitetu „obcy” nic nie mówi o tym, czy należy go eliminować, czy chronić. Oczywiste jest, że trzeba przyglądać się uważnie jego roli na nowym obszarze, ale dotyczy to każdego gatunku powiększającego swój zasięg, również uznawanego za rodzimy. W przypadku niedawnej katastrofy w Odrze nie miało znaczenia, czy tzw. złota alga (Prymnesium parvum) została przeniesiona do rzeki naturalnie – na piórach wodnego ptactwa, czy sztucznie – w wodach balastowych odrzańskiej floty. Weryfikacja informacji, czy reprezentowała gatunki obce czy nie (prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy), nie miała żadnego znaczenia.
Nieweryfikowalność założeń definicji
Trudności z weryfikacją założeń przyjętej definicji opisującej gatunki obce mogą wynikać z bardzo wielu przyczyn. Po pierwsze, stopień przekształcenia przez człowieka praktycznie wszystkich siedlisk powoduje, że każdej zmianie zasięgu gatunku można przypisać w jakimś stopniu antropogeniczność. Czy to poprzez usunięcie lub przekształcenie barier migracyjnych, antropogeniczną zmianę tras wędrówek organizmów-wektorów, czy możliwe bezpośrednie uwikłanie w ten proces ludzi lub ich środków transportu. W związku z tym każdy nowy gatunek na jakimś obszarze powinien być, zgodnie z definicją, traktowany jako obcy.
Z drugiej strony, jak pokazuje przywoływany już wcześniej przykład katastrofy na Odrze, nie ma to praktycznie żadnego znaczenia dla oceny obserwowanego poszerzenia zasięgu i jego skutków. Kolejnym problemem z rozważaną definicją jest umowny czas zasiedlania nowych obszarów. Warto zwrócić uwagę na fakt, iż zdecydowana większość organizmów traktowanych w Polsce jako rodzime, jeszcze kilkanaście tysięcy lat temu na naszym terenie nie występowała, czekając na kolejny interglacjał w refugiach. Patrząc wstecz, widzimy powolną kolonizację naszego kraju przez liczne nowe gatunki, gatunki obce w danym momencie.
Warto zauważyć też, że przez ten czas Europę zasiedlali również ludzie, których udział w przesuwaniu zasięgów innych gatunków był zapewne istotny. I to nie tylko w okresie prehistorycznym. W wielu przypadkach nikt nie jest w stanie określić, na ile w ich dyspersję były uwikłane chociażby masowe wędrówki kupców bursztynowym szlakiem, dokumentowane od V w. p.n.e. Prawdopodobnie spora część tzw. rodzimych gatunków została w okresie historycznym zawleczona przez człowieka.
Lokalna klasyfikacja gatunków rodzimych jako inwazyjny gatunek obcy
W znakomitym opisie aktualnej definicji gatunku obcego na stronie IOP PAN jest jasno powiedziane, że „nawet krótkodystansowe przemieszczenia osobników w obrębie tego samego kraju, na obszary przylegające do granic naturalnego zasięgu, należy uznać za introdukcje”. Jest to logiczne, ponieważ granice państw są arbitralnie wytyczone i nie pokrywają się ani z granicami siedlisk, ani stref klimatycznych. Obcym gatunkiem inwazyjnym jest w świetle tej definicji okoń wypierający z bieszczadzkich potoków pstrąga.
Może on skutecznie żerować w wartko płynących strumieniach, ale nie pojawia się tam masowo ze względu na brak miejsc umożliwiających odbycie skutecznego tarła. Miejsca takie, jak pokazują badania, zapewniają mu stworzone przez człowieka górskie zbiorniki zaporowe. Sztuczne jezioro umożliwia masową reprodukcję okoni, które migrują w górę wpadających do niego potoków, efektywnie konkurując o zasoby z rodzimą populacją pstrąga potokowego. Warto nadmienić, że całkiem niedawno, podczas konferencyjnej dyskusji, znacząca część zgromadzonych, uznanych specjalistów od ochrony wód, sprzeciwiła się zakwalifikowaniu tego przykładu jako ilustracji działania obcego gatunku inwazyjnego.
Naturalność zmian zasięgów gatunków i ich inwazji
Ostatni milion lat na półkuli północnej charakteryzował się cyklicznym pojawianiem się okresów lodowcowych i interglacjałów. Za każdym razem wiązało się to z ogromnymi przesunięciami w zasięgach gatunków – ich ucieczką do interglacjalnych refugiów i ponownym, stopniowym zasiedlaniem terenów, z których lodowiec ustąpił. Oczywiste jest, że organizmy różnią się znacząco możliwościami dyspersji. Formy spoczynkowe niektórych z nich, na przykład wioślarek planktonowych, mogą przemieszczać się w krótkim czasie na piórach ptaków na setki kilometrów. Inne, na przykład małże, są znacznie mniej mobilne.
Dotarcie z refugiów do odtworzonych po ustąpieniu lodowca siedlisk mogło zabrać niektórym nawet wiele tysięcy lat. Dobrym przykładem jest małż Corbicula sp., który zdołał powrócić na tereny dzisiejszej Polski podczas trwających kilkadziesiąt tysięcy lat interglacjałów zbójnej i lubelskiego, a nie pojawił się w najkrótszym, bo trwającym około 10 tysięcy lat interglacjale eemskim.
Według wielu badaczy nasze ekosystemy wciąż nie są „wysycone” gatunkami wracającymi po ustąpieniu ostatniego zlodowacenia, a więc jesteśmy nadal w fazie naturalnego powrotu gatunków występujących u nas w okresach interglacjalnych. Co ważniejsze, pojawianie się Corbicula sp. w kolejnych interglacjałach miało prawdopodobnie charakter inwazji, która wygasała po ustabilizowaniu się biocenozy w nowej strukturze.
Podobny przebieg miało pierwsze pojawienie się w jeziorze Roś babki szczupłej (Neogobius fluviatilis), która miejscowo zdominowała litoral, wypierając rodzime gatunki przydenne, takie jak koza czy piskorz. Po kilku latach dominacja babki uległa nagłemu przerwaniu. W litoralu pojawiły się licznie okonie, które prawdopodobnie nauczyły się skutecznie polować na babki. Towarzyszył temu powrót rodzimych gatunków. Zaobserwowaliśmy więc dość płynne przeniesienie się babki, reprezentującej formalnie gatunki obce, do lokalnej sieci troficznej z refugium pontokaspijskiego, do którego wycofała się podczas ostatniego zlodowacenia.
Wpływ zmian klimatycznych na zmiany zasięgu gatunków
Efekt zmieniającego się przez ostatni milion lat klimatu Europy to nie tylko ucieczka gatunków ciepłolubnych do refugiów epok lodowcowych, ale też migracja gatunków zimnolubnych w ślad za przesuwającą się na północ granicą tundry. Aktualna, bardzo dynamiczna zmiana klimatu niesie ze sobą podobne konsekwencje. Czeka nas w Polsce naturalny zanik gatunków, których zasięgi przemieszczają się na północ. Brak dopływu ciepłolubnych gatunków z południa oznaczałby radykalne zmniejszenie się bioróżnorodności. Pomijając już, podnoszony przez wielu naukowców postulat, aby bioróżnorodności nie traktować jako celu w zarządzaniu środowiskiem (bo przecież w wielu siedliskach ochraniamy właśnie niską bioróżnorodność), silne jej zmniejszenie uczyniłoby prawdopodobnie nasze ekosystemy znacznie mniej stabilnymi i mniej odpornymi na spodziewane zaburzenia klimatyczne i antropopresję.
Reasumując, powinniśmy rozważyć zaakceptowanie zupełnej przebudowy naszych biocenoz, czyli zarówno lokalnego zaniku gatunków zimnolubnych, jak i napływu „obcych” gatunków ciepłolubnych. Jakich? Na pewno tych występujących w ostatnim, wyjątkowo ciepłym interglacjale eemskim i powracających z lodowcowych refugium, a więc na przykład, z najbardziej kontrowersyjnych przykładów, ciepłolubnych sinic, takich jak Raphidiopsis raciborskii czy wspomnianych już wyżej małży Corbicula. Brak jest na ten temat wiarygodnych prac, ale być może gatunki, przenosząc się na obszary, które zasiedlały w swojej przeszłości, stanowiące niegdyś element podobnej sieci troficznej, wykazują mniejszą tendencję do inwazji, niż pojawiając się na obszarach, na których nie występowały w ostatnich interglacjałach.
Przykładem może być racicznica zmienna Dreissena polymorpha, która wywołuje w Ameryce Północnej groźne inwazje, a powracając do Europy z refugium pontokaspijskiego uznana została za gatunek co prawda obcy, ale nieinwazyjny, a miejscami nawet uchodzący za pożyteczny i lokalnie introdukowany do skutecznej kontroli biomasy fitoplanktonu.
Aby lepiej uzmysłowić sobie potrzebę akceptacji gruntownej przebudowy biocenoz związanej ze zmianą klimatu, warto przyjrzeć się predykcjom klimatu dla terenów Polski. W najbliższym czasie, z występującego u nas jeszcze w XX w. klimatu, definiowanego według kategorii Köppena jako kontynentalny wilgotny z łagodnym latem, przejdziemy do klimatu subtropikalnego wilgotnego. Występował on dotychczas na niewielkim fragmencie lazurowego wybrzeża w Europie, a poza tym między innymi na dużych obszarach na południu Stanów Zjednoczonych, w południowo-wschodnich Chinach i we wschodniej Australii. Łatwo zauważyć, że charakter flory i fauny tych terenów, również tej wodnej, jest daleki od tego, co wciąż obserwujemy w Polsce.
Na zakończenie
Celem tych krótkich rozważań nie było bynajmniej nawoływanie do nagłej zmiany paradygmatów w ochronie środowiska, a jedynie próba zasygnalizowania potrzeby „odświeżającej” dyskusji na ich temat. Zmieniający się dynamicznie świat wymaga zmiany spojrzenia na wiele fundamentalnych kwestii, także tych opisujących gatunki obce. W tym kontekście najbardziej niepokojąca jest tendencja do bezrefleksyjnego korzystania z uznanych definicji i pojęć, bez świadomości niesionych przez nie merytorycznych treści. Jest ona w pełni zrozumiała w środowisku administracji, które oczekuje od naukowców prostych i jednoznacznych definicji i algorytmów postępowania. W środowisku naukowym jednak nie powinna mieć racji bytu.
Autor jest doktorem habilitowanym, hydrobiologiem, ekologiem, absolwentem Wydziału Biologii Uniwersytetu Warszawskiego. Naukowo zajmuje się wpływem czynników środowiskowych na organizmy i konsekwencjami tego wpływu na funkcjonowanie systemów biologicznych. W praktyce zajmuje się też ochroną i rekultywacją jezior oraz ochroną ekosystemów rzecznych. Jest kierownikiem Zakładu Hydrobiologii Uniwersytetu Warszawskiego, kierownikiem Laboratorium Ochrony i Rekultywacji Wód Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych UW, przewodniczącym Oddziału w Warszawie Polskiego Towarzystwa Hydrobiologicznego i członkiem Rady Klimatycznej przy UN Global Compact Network Poland.
W artykule korzystałem m.in. z prac:
- Antunes J.T., Leão P.P.N., Vasconcelos V.M. 2015. Cylindrospermopsis raciborskii: review of the distribution, phylogeography, and ecophysiology of a global invasive species. Frontiers in Microbiology 6. DOI=10.3389/fmicb.2015.00473
- Bayar A.S., Yılmaz M.T., Yücel İ., Dirmeyer P. 2023. CMIP6 Earth system models project greater acceleration of climate zone change due to stronger warming rates. Earth’s Future, 11, e2022EF002972. https://doi.org/10.1029/2022EF002972
- Bylak A., Kukuła K., Easton R. et al. Reservoirs facilitate colonization of river catchments by a native invasive fish through provision of pelagic larval rearing habitat. Biol. Invasions, 25, 1541-1559. https://doi.org/10.1007/s10530-023-02995-8
- Gomes C., Sousa R., Mendes T., Borges R., Vilares P., Vasconcelos V. et al. 2016. Low Genetic Diversity and High Invasion Success of Corbicula fluminea (Bivalvia, Corbiculidae) (Müller, 1774) in Portugal. PLoS ONE 11(7): e0158108. https://doi.org/10.1371/journal.pone.0158108
- Jancewicz E., Falkowska E. 2017. Glacial refugia in Europe: what do we know about the history of contemporary plant and animal species. Sylwan 161.12: 982-990
- Stefaniak K., Kovalchuk O., Kotusz J., Stachowicz-Rybka R., Mirosław-Grabowska J., Winter H., Niska M., Sobczyk A., Barkaszi Z., Kotowski A., Malkiewicz M., Alexandrowicz W.P., Raczyński P., Badura J., Przybylski B., Ciszek D., Urbański K. 2021. Pleistocene freshwater environments of Poland: a comprehensive study of fish assemblages based on a multi-proxy approach. Boreas, 50, 457-476. https://doi.org/10.1111/bor.12489