W ostatnich tygodniach mieszkańcy wielu dzielnic stolicy Meksyku mierzą się z problemem braku bieżącej wody. Sytuacja jest na tyle poważna, że wymaga zdecydowanych reakcji ze strony władz miasta. Czy w tym roku nadejdzie dzień zerowy dla wielu milionów Meksykanów?
Kryzys wodny w Meksyku
Populacja aglomeracji miejskiej Meksyku, w skład której wchodzi miasto Meksyk oraz przyległe obszary podmiejskie, szacowana obecnie na ponad 22,5 mln osób, stanęła przed trudnym wyzwaniem związanym z kryzysem zaopatrzenia w wodę. Problem ten jest wynikiem połączenia wielu czynników, m.in. specyficznej geografii regionu, nieuporządkowanego rozwoju urbanistycznego oraz przestarzałej infrastruktury wodociągowej, co dodatkowo potęgują jeszcze negatywne skutki zmiany klimatu.
Przez ostatnie lata w Meksyku obserwuje się zjawisko znacznie niższych niż zwykle opadów, przedłużających się okresów suszy oraz wzrostu temperatur, co znacząco obciąża już i tak niewydolny system dostarczania wody niezbędnej do zaspokojenia rosnących potrzeb mieszkańców. Z tego powodu władze były zmuszone wprowadzić poważne ograniczenia w poborze wody z lokalnych źródeł.
W niektórych częściach miasta od grudnia 2023 r. brakuje wody, a do czasu, kiedy będzie można spodziewać się jakichkolwiek opadów, pozostało jeszcze kilka miesięcy. Zwyczajowo pora deszczowa zaczyna się tu w maju i trwa do września. W zeszłym roku znaczną część kraju nawiedziły fale upałów, które spowodowały śmierć co najmniej 200 osób. Badacze doszli do wniosku, że gdyby nie postępująca zmiana klimatyczna, takie fale by nie wystąpiły.
Skutki klimatyczne połączyły się z innymi problemami szybko rozwijającego się miasta. Eksperci twierdzą, że scentralizowany system wodociągowy nie nadąża za wzrostem populacji. Pomimo że politycy lekceważą sytuację, niektórzy specjaliści alarmują, że miasto może niebawem doświadczyć tzw. dnia zerowego, czyli momentu, w którym w znaczącej części metropolii zabraknie wody w kranach.
Meksyk – trudna lokalizacja nie pomaga
Metropolia zbudowana jest na terenach dawniej zajmowanych przez jeziora, znajduje się w strefie podwyższonego ryzyka sejsmicznego i jest szczególnie wrażliwa na zmianę klimatu. Historia stolicy Meksyku sięga XIV w., czyli czasów, gdy Aztekowie zdecydowali o założeniu w tym miejscu miasta Tenochtitlan. Korzystając z naturalnych zasobów wodnych, budowali miasto na wyspach i rozszerzali je na zewnątrz poprzez sieci kanałów i mostów.
Jednak przybyli Hiszpanie w XVI w. zburzyli znaczną część miasta, osuszyli dno jeziora, zasypali kanały i wykarczowali lasy. Przekształcenie terenu pod budowę Meksyku doprowadziło do degradacji naturalnego środowiska wodnego, czego efekty obserwujemy dzisiaj. W miejsce mokradeł i rzek pojawił się beton i asfalt, przez co w porze deszczowej w mieście dochodzi do powodzi, a w porze suchej panuje susza.
Obecnie około 60 proc. wody dla miasta pochodzi z warstw podziemnych, których eksploatacja jest na tyle intensywna, że prowadzi do stopniowego zapadania się terenu stolicy – zjawiska zachodzącego z niepokojącą prędkością 50 cm rocznie! Dodatkowo około 40 proc. wody wraca do środowiska przez nieszczelności w przestarzałej infrastrukturze, natomiast deszczówka nie jest w stanie przenikać przez zabetonowaną powierzchnię miasta.
Meksyk musi podjąć radykalne działania
System wodny Cutzamala, będący strategicznym źródłem zaopatrzenia w wodę, również cierpi na skutek suszy, co spowodowało, że jego wydajność spadła do krytycznie niskiego poziomu. To skłoniło władze do wprowadzenia jeszcze większych ograniczeń w dostawach. Na coraz dotkliwszy brak wody cierpią zwłaszcza mieszkańcy uboższych dzielnic stolicy. Okresowe braki wody w ostatnich latach występują już cyklicznie, w każdej porze suchej. Sytuacja jest na tyle złożonym problemem, że wymaga pilnych działań zarówno w kwestii zarządzania zasobami wodnymi, jak i adaptacji do zmieniających się warunków klimatycznych.
Eksperci podkreślają, że bez znaczących opadów deszczu, Meksyk może szybko znaleźć się w sytuacji, w której dostęp do wody stanie się jeszcze bardziej ograniczony, a dzień zerowy stanie się rzeczywistością. Podkreślają, że bez radykalnych zmian w zarządzaniu i adaptacji miasto może stanąć w obliczu jeszcze poważniejszych kryzysów.
Władze uspokajają, że do takiego scenariusza nie dojdzie. Niezależni specjaliści i działacze ekologiczni nie ustają jednak w apelach o podjęcie konkretnych kroków zapobiegawczych. Proponują m.in. skuteczniejsze oczyszczanie ścieków, co pozwoliłoby na zwiększenie dostępności wody, wdrożenie systemów zbierania deszczówki, które mogłyby zmniejszyć zależność od systemu wodociągowego oraz regenerację rzek i terenów podmokłych. Te działania mogłyby nie tylko zwiększyć dostępność wody, ale także przyczynić się do zazielenienia i ochłodzenia miasta.