Dzień 14 lutego to okazja do całusów, uścisków i celebrowania miłości z pomocą kwiatów, balonów i czekoladek. Baczny obserwator przyrody, śledząc obyczaje Homo sapiens, szybko doszedłby jednak do wniosku, że co roku święto zakochanych wiąże się z pewnym przetasowaniem w związkach partnerskich. I nie jest o bynajmniej dowód naszej słabości czy nikczemności – nawet ptaki wodne, które przez długie dekady doceniano za dozgonną wierność, okazują się mieć własną definicję monogamii.
Łabędzi śpiew z nutą fałszu
Dwa łabędzie zwrócone dziobami do siebie to dla nas obrazek w sam raz na Walentynkę. Dostojne ptaki słyną wszak z dożywotniej wierności i mają być dla nas wzorem niezłomnego przywiązania. Australijscy naukowcy udowodnili jednak, że rzeczywistość nie jest wcale taka różowa. Nawet co szóste młode okazuje się być owocem pozamałżeńskiego związku.
Zespół badaczy z Melbourne pod kierownictwem uznanego ornitologa dr Raoula Muldera postanowił zbadać, w jaki sposób łabędzie rujnują swoją światową sławę monogamistów. W tym celu wyposażył 60 samców czarnego łabędzia znad jeziora Albert Park Lake w mikroczipy, a ich partnerki w specjalne dekodery. Nieświadome podstępu ptaki wodne wypuszczono na wolność, skrzętnie odnotowując wszystkie kopulacje. Okazało się, że zarówno samice, jak i samce nie mają skrupułów w poszukiwaniu intymnych kontaktów poza oficjalnym związkiem. W przypadku łabędzi naukowcy nie winią jednak wcale słabości natury, a wręcz przeciwnie – podejrzewają ewolucyjne korzyści płynące z pozyskiwania lepszych genów. Partner, który jest idealnym towarzyszem na co dzień, nie musi być przecież wcale najlepszym materiałem na ojca.
Miłosne trójkąty pingwinów
Wygląda na to, że tego samego zdania są również inne ptaki wodne, powszechnie chwalone za praktykowanie monogamii. Pingwiny faktycznie łączą się w pary na dobre i na złe – a złego podczas zimy na Antarktydzie jest pod dostatkiem – ale według Emmy Marks z Uniwersytetu Auckland w Nowej Zelandii z wiernością bywa u nich różnie.
Te kolonialne ptaki co roku przybywają na swoje stałe obszary lęgowe, aby odnaleźć życiowego partnera i po raz kolejny spróbować powiększyć rodzinę. Nie jest to zadanie łatwe, bo wśród pingwinów cesarskich tylko 50 proc. młodych dożywa końca okresu lęgowego, a z tych, które przetrwają, tylko połowa doczeka pierwszych urodzin. Nic dziwnego, że samiec pingwina jak najszybciej szykuje gniazdo, czekając na powrót swej żony. Bywa jednak, że inna samica pojawi się wcześniej, a niecierpliwy przyszły ojciec przytuli ją do swej ciepłej piersi. Gdy w końcu nadciągnie prawowita pani domu, zaczynają się bitki godne mydlanej opery.
Podobnych intryg w pingwinim sezonie na miłość bywa więcej i w rezultacie mało który samiec może mieć pewność, że jajo, którego będzie dzielnie bronił przed mroźnym wichrem południa, faktycznie skrywa jego potomka. A wysiadywanie jest trudne i niewdzięczne i wymaga współpracy obojga rodziców. Gdyby się nie udało i potomstwo nie przeżyłoby okresu próby, pingwiny z dużym prawdopodobieństwem zdecydują się na rozwód i w kolejnym roku spróbują szczęścia w innej konfiguracji.
Ptaki wodne redefiniują monogamię
Obyczaje miłosne pingwinów różnią się jednak znacząco w zależności od gatunku. Podczas gdy jedynie 15 proc. pingwinów cesarskich dochowuje wierności swym partnerom, wśród pingwinów równikowych lojalność sięga oszałamiających 89 proc. Różne warunki życiowe i koleje losu, do których zaliczają się m.in. orki, sztormy, a ostatnio i zmiana klimatu, mogą mieć znaczący wpływ na podejście do monogamii. Tutaj warto podkreślić, że ptaki wodne bardzo często uznają monogamię społeczną, co oznacza, że z największą radością spędzają wspólnie czas na połowach czy wychowaniu potomstwa. Dla wolności w kontaktach płciowych zachowują jednak tylną furtkę, którą naukowcy tłumaczą najczęściej potrzebą poszukiwania najlepszych ojcowskich genów przez samice i zwiększaniem ogólnego sukcesu rozpłodowego przez samce.
Z badań podpartych analizą DNA wynika, że 90 proc. wszystkich gatunków ptaków hołduje zasadzie społecznej monogamii, ale prawdziwa partnerska wyłączność jest zjawiskiem bardzo rzadkim. Niektórzy naukowcy sugerują wręcz, że faktyczna monogamia rozwinęła się wyłącznie u lądowych gatunków, którym bycie w stałym związku zapewnia większy sukces reprodukcyjny niż rozwiązłość.
Nie pozwólmy jednak, by zderzenie wyobrażeń z rzeczywistością popsuło nam plany i przekażmy ukochanej osobie walentynkę, nawet jeśli przedstawia ona parę łabędzi.