Po przejściu powodzi można spodziewać się dużego zróżnicowania cen nieruchomości w zależności od lokalizacji. Istnieje też ryzyko wzrostu stawek najmu na terenach dotkniętych kataklizmem. Pośrednicy zapowiadają, że w dłuższej perspektywie, podobnie jak w 1997 r., sytuacja się unormuje. Tegoroczna powódź spustoszyła wiele terenów południowo-zachodniej Polski i na pewno wpłynie na tamtejsze rynki lokalne. Oto wyniki sondy, jaką portal Nieruchomosci-online.pl przeprowadził na ten temat.
Piotr Stokłosa, Freedom Nieruchomości w Nysie
Piotr Stokłosa z agencji Freedom Nieruchomości w Nysie zaznacza, że na terenach, na których działa jego firma, skala zniszczeń jest ogromna. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że agenci nie umawiają się na razie na prezentacje nieruchomości. Zainteresowanie mieszkaniami i domami na sprzedaż jest bardzo niskie. Klienci dużo częściej zgłaszają się z pytaniami o lokale na wynajem. Nie mogą chwilowo mieszkać w swoich domach i szukają nieruchomości, które można wynająć na kilka miesięcy, czyli na okres usuwania zniszczeń i wykonania prac remontowych.
Biuro zajmowało się też sprzedażą kilku lokali, które zostały zalane lub podtopione. Zarówno pośrednicy, jak i agenci zdają sobie sprawę, że sprzedaż tych nieruchomości będzie niemożliwa przez dwa czy nawet trzy lata.
Stokłosa, zapytany o skutki powodzi dla lokalnego rynku nieruchomości, odpowiada:
Jak powódź wpłynie na rynek mieszkaniowy w naszym regionie? Jeśli mówimy o dłuższej perspektywie, to na pewno z czasem wszystko wróci do normy – pokazały to takie kryzysy, jak pandemia koronawirusa, galopująca inflacja czy ciągle trwająca wojna w Ukrainie. Moim zdaniem ludzie będą też mocniej zwracali uwagę na to, czy teren, na którym znajduje się dana nieruchomość, jest zalewowy, czy też nie.
Powiaty nyski i prudnicki zostały bardzo mocno dotknięte zarówno przez powódź z 1997 r., jak i tę tegoroczną. Tym razem skala zniszczeń była jednak większa. Pośrednicy wspominają, że po 1997 r. wielu klientów zwracało uwagę na to, czy dana nieruchomość znajdowała się na terenie zalewowym. Z biegiem czasu przestało być to priorytetem. Ludzie sądzili, że za ich życia podobne nieszczęście się nie powtórzy. Niestety, mylili się. Właśnie dlatego część osób poszkodowanych przez powódź nie ma zamiaru odbudowywać czy remontować swoich nieruchomości.
Chcą je sprzedać po niższej cenie, a fundusze przeznaczyć na zakup lokum w bezpiecznym miejscu. Zdaniem agentów trend ten może sprawić, że na rynku pojawi się sporo nieruchomości do remontu w atrakcyjnej cenie. Jednak ich sprzedaż może być trudna, ponieważ niekoniecznie będą dobrą inwestycją.
Ewa Klos-Rychter, KLOS Kancelaria Prawna Nieruchomości
Ewa Klos-Rychter, radczyni prawna, pośredniczka w obrocie nieruchomościami KLOS Kancelaria Prawna Nieruchomości zaznacza, że powódź podzieliła nieruchomości lokalne na trzy sektory. Pierwszy z nich to zabudowa i działki zupełnie zalane przez wodę. Tu ceny wyraźnie spadną. Przyczyną korekt stawek w dół są, z jednej strony, ryzyko kolejnej powodzi, z drugiej, trwałe szkody, jakie wywołała woda w budynkach. Nawet jeśli lokale popowodziowe przejdą gruntowne remonty, osłabione będą ich fundamenty, a kupcy mogą bać się takich inwestycji.
O drugim sektorze radczyni mówi tak:
Drugi sektor to nieruchomości z obszarów zagrożonych powodzią, które ostatecznie nie ucierpiały. Te lokalizacje będą również trudniejsze do sprzedaży. Przykładem są wrocławskie osiedla Marszowice czy Stabłowice, dynamicznie rozwijające się w ostatnich latach. Kupujący mieszkania w takich miejscach w ogóle nie myśleli o zagrożeniu powodziowym, aż do września 2024 r.
Sprzedaż lokali z tego segmentu na pewno będzie utrudniona, szczególnie jeśli znajdują się one na niższych piętrach budynków. Oczywiście ich ceny też ulegną korekcie, choć spadek wartości będzie z pewnością niższy niż w przypadku zalanych domów i mieszkań.
Trzeci sektor to nieruchomości położone na terenach bezpiecznych, niezagrożonych powodzią. Można do nich zaliczyć na przykład wrocławskie Krzyki. Większość tej dzielnicy to zabudowa oddalona od rzeki. W ich przypadku ceny mogą rosnąć. Sprzedający już teraz dodają w ogłoszeniach informację, że nieruchomość leży poza terenem zalewowym. Jest to dla nich argument do podniesienia ceny.
Podział ten jest wyraźny i może przełożyć się na większe zróżnicowanie cen nieruchomości położonych na południu Polski. Z czasem ludzie będą o tym zapominać i coraz rzadziej pytać o lokalizację mieszkania czy domu w kontekście powodzi. Bliskie sąsiedztwo rzeki znów może stać się atutem.
Ewa Klos-Rychter zaznacza:
Moja rada dla inwestorów: mając w pamięci scenariusz sprzed 27 lat, warto rozglądać się za tańszymi nieruchomościami, oczywiście po zbadaniu ich stanu technicznego. Ich ceny kiedyś powinny się wyrównać z resztą rynku.
Czy osoby, które straciły swoje mieszkania lub domy, mogą znacząco wpłynąć na rynek najmu? Pośrednicy sądzą, że zjawisko to będzie marginalne. Ofiary powodzi często straciły cały majątek. Zwykle mieszkają u znajomych, rodziny lub korzystają ze wsparcia państwa. Patrząc na postawę rentierów na początku wojny w Ukrainie, ryzyko nagłego wzrostu cen w sektorze najmu ze względu na powodzian jest minimalne.
Zofia Michta, Renomahome we Wrocławiu
Zofia Michta z agencji Renomahome we Wrocławiu zauważa, że osoby poszkodowane z terenów zalewowych coraz częściej szukają dla siebie nowego, bezpiecznego lokum. Tak duże zainteresowanie może przyczynić się do wzrostu cen w miejscach, gdzie woda nie dotarła. Zamieszkanie na rynkach lokalnych może być też świetną okazją dla flipperów. Do pośredników trafia coraz więcej pytań o nieruchomości położone w Kłodzku czy Stroniu Śląskim. Te, których powódź nie zniszczyła i które nie są tym zagrożone, mogą być dobrą inwestycją na przyszłość.
Zofia Michta pytana o popyt na rynku lokalnym, na którym działa, odpowiada:
Zauważamy również wzmożone zainteresowanie domami czy działkami położonymi w okolicy zalanych terenów, które nie zostały dotknięte przez powódź. Powód jest prosty: teraz jest najlepszy czas, żeby oszacować, czy była tam woda, czy nie. Za chwilę rozpoczną się remonty, część nieruchomości trafi na sprzedaż, a w tej chwili nic się nie ukryje.