Wyludnione piaszczyste plaże, prywatny raj – takimi hasłami kuszą turystów kambodżańskie resorty. Niestety, za tą sielankę płacą lokalni obywatele, zwłaszcza część społeczeństwa uzależniona od rybołówstwa. Wybrzeże Kambodży jest w rabunkowy sposób prywatyzowane, a deweloperzy wywłaszczają tysiące rodzin. Zagrożenie narasta jednak również od strony morza, gdzie nielegalne połowy trawlerów powodują prawdziwe spustoszenie.
Wyspa Koh Rong – smutny przykład kapitalistycznej arogancji
W 2018 r. rząd w Phnom Penh założył pierwszy w kraju Narodowy Park Morski wokół wyspy Koh Rong. Na obejmującym 52 ha obszarze wybrzeża Kambodży znajdują się cenne rafy koralowe, podmorskie łąki oraz lasy namorzynowe, gdzie żyją m.in. diugonie, żółwie morskie i oreczki krótkogłowe. Gest ten uznano za ważny krok w kierunku spełnienia zobowiązań powziętych przez Kambodżę w ramach Konwencji o różnorodności biologicznej.
Mało kto zwrócił jednak uwagę, że na 10 lat przed założeniem parku wyspa została wydzierżawiona prywatnemu konglomeratowi Royal Group. W 2019 r. okazało się, że planuje on budowę hoteli, kasyn, centrów handlowych, międzynarodowego lotniska oraz 70 km dróg – 30 proc. tych ostatnich już zrealizowano kosztem cennych lasów namorzynowych.
Mieszkańcy Koh Rong protestują obawiając się o swoje wioski i możliwości zarobkowe. Ich wątpliwości podziela Bank Światowy ostrzegając, że mało transparentne działania Royal Group zagrażają lokalnej ochronie przyrody. Warto dodać, że przymusowe wywłaszczenia są niechlubną specjalnością władz w Phnom Penh – w samej tylko stolicy od 1990 r. domu nad głową pozbawiono aż 120 tys. obywateli.
Wybrzeże Kambodży w rękach prywatnych inwestorów
Według informacji Mongabay, amerykańskiej pozarządowej organizacji zajmującej się ochroną środowiska, w latach 2008-2010 rząd Kambodży sprzedał ponad 180 tys. ha znajdujących się na 28 wyspach. Koh Rong to zaledwie niewielka część masowej wyprzedaży plaż, która załatać ma dziurę w budżecie państwa. Prywatne inwestycje w sferę turystyczną planowane są na wszystkich z 23 wysp prowincji Koh Kong, zaś w prowincji Preah Sihanouk już 20 z 30 wysp podzielonych jest między inwestorów. Za kontraktami stoją milionerzy powiązani z polityczną elitą kraju.
Wybrzeże Kambodży jest tymczasem źródłem utrzymania dla 105 tys. rybaków. Gdy niesławny baron przemysłu drzewnego Try Pheap zbudował port głębokowodny w prowincji Kampot okazało się, że lokalna społeczność została pozbawiona dostępu do tradycyjnych łowisk. Tysiące straciło pracę, a część musiała opuścić domy w poszukiwaniu nowego zajęcia.
To nie koniec złych wieści. Prywatne inwestycje byłego ministra turystyki oraz senatora rządzącej partii na wyspach Koh Totetung, Koh Smach oraz Koh Ampil doprowadziły do zasypania raf koralowych piaskiem w celu stworzenia sztucznych plaż. Na wyspie Koh S’dach od 2000 r. wycięto aż 225 ha lasów w związku z rozwojem infrastruktury turystycznej. Podobnych przykładów można mnożyć dziesiątki. Zdaniem LICADHO, kambodżańskiej organizacji walczącej o prawa człowieka, nawet 14 proc. terytorium kraju zostało już przekazane prywatnym koncesjonariuszom, którzy kontynuują politykę wylesiania i przymusowych przesiedleń.
Nielegalne połowy podminowują los rybaków
Malownicze wybrzeże Kambodży rabowane jest także od strony morskiej. Ignorując obowiązujące przepisy trawlery monopolizują strefę przybrzeżną, zmuszając rybaków do coraz dalszych i niebezpieczniejszych wypraw w morze. A sytuacja jest o tyle dramatyczna, że spora część lokalnego społeczeństwa zwróciła się ku rybołówstwu, po tym jak chińska grupa UDG przemocą i ogniem wygnała ponad tysiąc rodzin farmerskich z okręgu Botum Sakor. Po utracie ziemi i domów bogactwo zasobów morskich jest dla nich ostatnią szansą na utrzymanie.
Zgodnie z prawem, trawlery nie powinny łowić na głębokości mniejszej niż 20 m. W rzeczywistości przeczesują one morskie dno 10 m pod powierzchnią, nie tylko wyławiając większość ryb, ale również niszcząc sieci zastawione przez lokalnych rybaków. Nielegalne ekipy wyposażone są często w broń i aktywnie zastraszają protestujących.
Azjatycki Bank Rozwoju podaje, że dochody gospodarstw domowych żyjących z rybołówstwa spadły w latach 2019-2022 o nawet 50 proc. Coraz większym problemem staje się więc wyżywienie rodziny. Co gorsza, wybrzeże Kambodży jest ekstensywnie eksploatowane, bez poszanowania zasad zrównoważonego rozwoju, co stwarza zagrożenie dla przyszłości lokalnych społeczeństw, ale i ekosystemów morskich. Tymczasem, według prognoz ekspertów sama tylko zmiana klimatu do 2050 r. ograniczy połowy o 25 proc.
Zdj. główne: Nick Haill/Unsplash