Baseny ogrodowe pogłębiają problem miejskiego kryzysu wodnego

W ostatnich latach cały świat zmaga się z kryzysem wodnym, który jest konsekwencją różnych zjawisk, takich jak zmiana klimatu, wzrost populacji czy zanieczyszczenie wody. Jak wynika z ostatnich analiz, przeprowadzonych przez uniwersytet w Uppsali, jednym z czynników pogłębiających kryzys wodny, który często jest pomijany, a który ma znaczenie szczególnie w dużych miastach, to nadmierne zużywanie wody przez najbogatszych. Baseny ogrodowe oraz znaczna eksploatacja wody przyczyniają się do nasilania problemu.

Kryzys wodny w miastach może być wywołany przez niezrównoważone wzorce konsumpcji uprzywilejowanych grup społecznych – naukowcy w „Nature Sustainability”.

Baseny ogrodowe, częste mycie samochodów, podlewanie działek to czynniki napędzające kryzys

W artykule opublikowanym kilka dni temu w „Nature Sustainability” naukowcy porównali zużywanie wody przez bogatą część społeczeństwa, do takich celów jak baseny ogrodowe, podlewanie trawników i mycie samochodów z innymi czynnikami, które wyczerpują zasoby wodne. Swoje badania przeprowadzili w Kapsztadzie, ale zaznaczyli, iż wyniki odnoszą się do wszystkich miast, w których występują równie duże dysproporcje społeczne.

Opracowali model służący do analizy domowego zużycia wody przez mieszkańców miasta, aby zrozumieć, jak rozkłada się to według podziału na różne klasy społeczne. Badanie obejmowało pięć grup, od ludzi mieszkających w rezydencjach z dużymi ogrodami i basenami do ludzi najuboższych, żyjących w chatach na obrzeżach miasta. Analizę prowadzono zarówno przed, jak i w trakcie suszy.

Wnioski wynikające z badania

Naukowcy doszli do wniosku, że bogaci są odpowiedzialni za zaostrzenie miejskich kryzysów wodnych na całym świecie. Stanowiące zaledwie 13,7% populacji Kapsztadu grupy elitarne i średniozamożne wykorzystywały przed suszą ponad połowę (51%) wody, jaka zużywana jest przez całe miasto. Gospodarstwa domowe o niższych dochodach stanowią około 62% populacji miasta, a pobrały jedynie 27% wody.

To zwiększone zużycie wynikało głównie z nieistotnych czynności, podczas gdy grupy o niższym statusie używały wodę głównie do zaspokojenia podstawowych potrzeb, takich jak picie czy higiena. Wyniki badań wskazały również, że podczas suszy w Kapsztadzie wszystkie grupy ograniczyły zużycie wody. Jednak osoby o niższych dochodach częściej doświadczały problemów z dostępem do tego zasobu. Gdy bogaci pozostawiali baseny ogrodowe pustymi i zmniejszyli ilość wody zużywanej do podlewania, biedniejsi mieszkańcy musieli ograniczać kąpiel, pranie i gotowanie.

Nasze prognozy pokazują, że ten kryzys może się pogłębić, ponieważ przepaść między bogatymi a biednymi rośnie w wielu częściach świata. Wszyscy poniosą konsekwencje, jeśli nie opracujemy sprawiedliwych sposobów dzielenia się wodą w miastach – przewiduje profesor Hannah Cloke z University of Reading w Wielkiej Brytanii, współautorka badania.