Bociany odlatują do ciepłych krajów, niedźwiedzie zapadają w błogi sen w swej gawrze, a rysie oblekają się w grube futra. Trudno jednak nie zadrżeć na myśl o zwierzętach, które zmuszone są spędzać zimę w lodowatej, często zamarzającej wodzie. Na szczęście natura wyposażyła ryby i ptactwo wodne w bardzo ciekawe mechanizmy adaptacyjne.
Ryby zimą – w błogim letargu
Ryby należą do zwierząt zimnokrwistych, co oznacza, że nie potrafią utrzymywać stałej temperatury ciała – gdy woda wokół się ochładza, oziębiają się i one. Nie rozwijają jednak hipotermii, ale w odpowiedzi na wszechobecne zimno wygaszają stopniowo swój metabolizm: spowalniają ruchy, akcję serca i oddychanie, wydatkując możliwie mało kalorii.
Gdy rzeki, stawy i jeziora zamarzają, rybom paradoksalnie zaczyna powodzić się bardzo dobrze. Warstwa lodu staje się izolacją, a blisko dna, gdzie gęstość wody jest najwyższa, utrzymuje się stała temperatura ok. +4°C. Ponieważ lód przepuszcza światło słoneczne, żyjące w zbiornikach algi wykorzystują je do fotosyntezy, produkując tlen potrzebny do oddychania. Zima dla ryb nie jest więc może ekscytującą porą roku, ale pozwala im w spokoju doczekać wiosny, niezależnie od mrozów i śnieżyc na lądzie. Jako ciekawostkę warto dodać, że niektóre gatunki ryb żyjące wokół Antarktydy mają we krwi specjalne białko, które działa jak… odmrażacz.
Ptaki wodne – ciepła kurtka, chłodne nogi
Ptaki, mimo że są ciepłokrwiste, również nauczyły się dostosowywać swój metabolizm do warunków meteorologicznych. W czasie siarczystych mrozów siedzą pasywnie na wodzie, unikając niepotrzebnego wysiłku. Kluczem do komfortu jest jednak zimowe upierzenie, które można przyrównać do Gore-Texu. Przy samej skórze rozwijają się krótkie, puszyste piórka tworzące powietrzne kieszenie i doskonale izolujące od zimna. Nic dziwnego, że najlepsze zimowe kurtki nadal produkuje się z gęsiego puchu! Dodatkowo, zewnętrzna warstwa piór wyposażona jest w mikro-haczyki, które zazębiają się o siebie, tworząc nieprzemakalną pelerynę.
Aby utrzymać się w przyjemnej suchości kaczki wydzielają też z gruczołów przy ogonie specjalny olej, który następnie rozprowadzają po piórach, strosząc je i muskając dziobem. Taka tłusta warstwa chroni skórę przed zimną wodą niczym wazelina.
To jeszcze nie wszystko! Kaczki, gęsi, mewy i inne wodne ptaki rozwinęły fascynujący mechanizm, zwany przeciwprądową wymianą ciepła. Polega ona na ograniczeniu krążenia krwi w taki sposób, aby chłodna krew z nóg nie wędrowała przez cały organizm, ale ogrzewana była lokalnie przez położone blisko żył tętnice. Stopy pozostają więc chłodne, ale chronione są przed odmrożeniem, a organizm jako taki nie traci zbyt wiele cennego ciepła.
Gdy zima jest wyjątkowo sroga, łabędzie mają również tendencję do wychodzenia na ląd i „przycupywania” w pozycji z nogami złożonymi pod opierzonym brzuchem i głową schowaną pod skrzydłami. Pozwala to do minimum ograniczyć straty ciepła. Paradoksalnie, pomaga nawet stanie na jednej nodze, z drugą schowaną wśród pierza.
Jak możesz pomóc?
Niejeden człowiek, widząc zmarznięte kaczki na zimowym stawie, pomyśli „biedaki” i pójdzie do domu po torebkę starego chleba. Potem, w ciepłej czapce i płaszczu, będzie podziwiać swój dobry uczynek, obserwując zaciekłe boje o ostatnie okruszki. Niestety, nie jest to najlepsza forma pomocy.
Naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu potwierdzają, że zimą warto dokarmiać wodne ptaki, bo dodatkowe kalorie pozwalają lepiej radzić sobie z zimnem, gdy naturalna podaż pokarmu jest mocno ograniczona. Nie należy ich jednak karmić chlebem, słonym i słodkim pieczywem, paluszkami czy chipsami. Taka dieta, bogata w sól i kwas chlebowy, prowadzi do zaburzenia gospodarki wodnej i chorób układu pokarmowego, co, niestety, może skończyć się śmiercią.
Jeśli chcesz pomóc ptakom w zimie, przynieś im więc to, czego naprawdę potrzebują: ziarna lub surowe warzywa. Jedzenie warto wysypywać na brzeg, gdyż w wodzie zbyt szybko się psuje. I nie karm nigdy z ręki – oswajanie dzikich zwierząt to jedna z największych krzywd, jakie można im wyrządzić!