Koszty wzrostu poziomu morza na przykładzie Karoliny Północnej

Koszty wzrostu poziomu morza

Charakterystyczną cechą wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, zwłaszcza jego południowej części, są mierzeje odcinające przybrzeżne wody od otwartego oceanu. Do pewnego stopnia przypomina to sytuację polskiej części Morza Bałtyckiego.

Poziom zasolenia a opłacalność uzdatniania

W naszym kraju mierzeje zwykle odcinają zbiornik całkowicie, z wyjątkiem koryta rzeki, tworząc jeziora przybrzeżne. W USA sytuacja zazwyczaj wygląda inaczej – częściej występują otwarte laguny, a mierzeje nie są półwyspami, a wyspami barierowymi. Tak czy inaczej, laguny są mniej słone niż otwarty ocean, bardziej zamknięte jeziora – prawie słodkowodne, a bardziej otwarte zalewy – tylko słonawe. W żargonie europejskiej polityki wodnej określa się je jako wody przejściowe.

Zasolenie lagun i jezior przymorskich jest wystarczająco małe, żeby opłacało się uzdatnianie ich zasobów na potrzeby konsumpcyjne. Co ciekawe, jedyne w Polsce duże ujęcie takich wód zlokalizowane na jeziorze dotyczy Miedwia, a więc obiektu, który nie jest klasycznym jeziorem mierzejowym, ale leży w pobliżu wód morskich i jego zasolenie, choć nie dorównuje np. Gardnu, jest wyższe niż przeciętne (przewodność przekracza 500 µS/cm).

W atlantyckich kurortach USA woda z wysłodzonych lagun jest podstawowym źródłem zasilającym wodociągi. W pobliżu oceanu jego podsiąki sprawiają, że wody podziemne są bardziej zasolone i ich uzdatnianie staje się jeszcze droższe.

Jak ukształtowanie terenu wpływa na ceny wody?

Mierzeje to utwory pokrewne wydmom nadmorskim i rewom. Są podłużne, ale wąskie i niskie. W czasie sztormów fale mogą się przez nie bez problemu przelewać, wnosząc zasoloną wodę do laguny. Wraz z długookresową zmianą poziomu oceanu ich wysokość, kształtowana przez fale i wiatr, w końcu się do niej dostosowuje, ale zanim to nastąpi, mogą rosnąć i zanikać. Obecny wzrost poziomu oceanu powoduje, że laguny stają się bardziej wyeksponowane na dopływ wody oceanicznej.

W przypadku plaż Karoliny Północnej obecny wzrost poziomu morza to 2-5 mm rocznie, a prognozy amerykańskiej agencji National Oceanic and Atmospheric Administration przewidują przyspieszenie tej tendencji. Oznacza to wzrost zasolenia lagun, a w konsekwencji nakładów na uzdatnianie wody pitnej. Proces ten jest kompromisem między kosztami uzyskania wody idealnie słodkiej a tolerancją konsumentów na pewne jej zasolenie. W związku z tym turyści odwiedzający kurorty w przyszłości będą musieli więcej płacić za uzdatnioną wodę wodociągową lub znosić jej większe zasolenie, a być może jedno i drugie.

Podsumowanie wyników badań ankietowych

W związku z tym grupa ekonomistów z Karoliny Północnej i Georgii postanowiła oszacować preferencje potencjalnych turystów w związku z tymi prognozami. W tym celu użyto klasycznych (choć w porównaniu z podejściem z lat 70. ubiegłego wieku unowocześnionych) metod szacowania wartości usług ekosystemowych przez ankietowanie osób z nich korzystających o rzeczywiste i akceptowalne wydatki. Ankietę przeprowadzono wśród osób, które nie tylko deklarują chęć spędzenia urlopu nad morzem, ale też wcześniej wykupiły przynajmniej jeden nocleg na wybrzeżu, a więc potwierdziły chęci czynami.

Badanie dotyczyło plażowania tylko na terenie Karoliny Północnej, a ankietowano mieszkańców tego stanu nie posiadających nieruchomości nadbrzeżnych. W ten sposób wykluczono tych, którzy zainwestowali tak dużo w urlop na konkretnej plaży, że drobne niedogodności nie spowodują zmiany ich planów. Właściciele domków letnich z dużym prawdopodobieństwem spędzą wakacje w miejscu, w którym kupili lokum. Mieszkańcy dalej położonych stanów z mniejszym prawdopodobieństwem przerwą urlop niż ci, którzy w ciągu kilku godzin mogą wrócić do domu i wybrać się gdzieś indziej.

Turystom zadano szereg pytań zarówno dotyczących ostatnich urlopów nad morzem, jak i planów na kolejne. Poproszono też o deklaracje, jaki stopień utrudnień zniechęciłby ich do powtórzenia pobytu w tym samym miejscu. Przeciętny ankietowany (a właściwie ankietowana, bo wśród odpowiedzi nieco przeważały głosy kobiet) w ciągu ostatniego roku był na prawie 3 wypadach nad morze z noclegiem, a na ostatni wydał 749 dol. (ankietę przeprowadzono w 2021 r.).

Poza tym był przygotowany na wydanie 879 dol. następnym razem. Nic dziwnego zatem, że na pytanie, czy wzrost kosztów o 100 dol. spowodowałby zmianę planów, nikt nie odpowiedział twierdząco. Jak można się domyślić, wraz ze wzrostem potencjalnych kosztów odsetek osób zniechęcających się rósł. Na wzrost o 1 tys. dol. zgodziłoby się już tylko 60 proc. respondentów.

Kolejna seria pytań dotyczyła jakości wody z kranu, a konkretnie jej zasolenia. Lekkie lub umiarkowane zasolenie nie zniechęciłoby większości turystów. Do tego trzeba by było znaczącego zasolenia lub kombinacji zasolenia i kosztów. Pewna część ankietowanych w ogóle by się tym nie przejęła, licząc na wodę przywiezioną z domu lub butelkowaną, kupioną na miejscu. Ci, którzy zrezygnowaliby jednak z planowanego urlopu, najchętniej zamieniliby go na wyjazd na inną plażę w tym samym stanie, ale z lepszymi warunkami. Gorzej, gdyby okazało się, że wszędzie będzie podobnie.

Finansowe konsekwencje wzrostu poziomu morza

Liczby wynikające z ankiety ekonomiści podstawili do modeli i oszacowali, jakie straty w branży turystycznej może przynieść oczekiwany wzrost poziomu oceanu i zasolenie źródeł wody pitnej. W najbardziej pesymistycznym scenariuszu w latach 2040, 2060 i 2080 wyniosą one odpowiednio 232 mln, 193 mln i 402 mln dol.

Wzrost poziomu morza i rozmywanie mierzej to nie tylko kwestia kosztu i jakości wody pitnej. Nawet ta grupa turystów, której nie odstraszą te problemy, może mieć do dyspozycji mniej przestrzeni do rekreacji, gdy zostanie ona pochłonięta przez ocean. Kilka lat temu koszty utraty stanowisk do wędkarstwa oceanicznego w Karolinie Północnej oszacowano na 430 mln dol., a spadek wartości nieruchomości nadbrzeżnych na 7 mld dol. Być może te kwoty nie ziszczą się co do centa, ale dają ogląd na to, że zmiana klimatu jest konkretnym problemem finansowym.

Strat przyrodniczych w przybrzeżnych siedliskach nie wyliczano. Wielu przyrodników krytykuje szacowanie wartości usług ekosystemowych stosowane w ekonomii, uważając, że obejmują one jedynie wycinek rzeczywistej wartości. Wskazują, że jest ona niemierzalna, a uznanie, że istnienie danego gatunku czy siedliska jest warte konkretną kwotę jest absurdalne.


Źródło: doi 10.1029/2023WR036440

Assistant Icon

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Zgadzając się, zgadzasz się na użycie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Close Popup
Privacy Settings saved!
Ustawienie prywatności

Kiedy odwiedzasz dowolną witrynę internetową, może ona przechowywać lub pobierać informacje w Twojej przeglądarce, głównie w formie plików cookie. Tutaj możesz kontrolować swoje osobiste usługi cookie.

These cookies are necessary for the website to function and cannot be switched off in our systems.

Technical Cookies
In order to use this website we use the following technically required cookies
  • wordpress_test_cookie
  • wordpress_logged_in_
  • wordpress_sec

Cloudflare
For perfomance reasons we use Cloudflare as a CDN network. This saves a cookie "__cfduid" to apply security settings on a per-client basis. This cookie is strictly necessary for Cloudflare's security features and cannot be turned off.
  • __cfduid

Odrzuć
Zapisz
Zaakceptuj

music-cover