Zapora w Wilkowicach, mająca na celu poprawę bezpieczeństwa przeciwpowodziowego oraz zapewnienie zaopatrzenia w wodę mieszkańców, zakończyła się fiaskiem. Najwyższa Izba Kontroli (NIK) przeprowadziła szczegółową kontrolę, która ujawniła liczne nieprawidłowości. Zrealizowana kosztem ponad 6 mln zł inwestycja przyniosła więcej szkód niż pożytku, stając się symbolem marnotrawstwa publicznych pieniędzy. Pomimo ambitnych planów, efekty okazały się katastrofalne, a zapora zamiast służyć lokalnej społeczności, stała się źródłem licznych problemów technicznych i finansowych. Czy te pieniądze rzeczywiście zostały utopione?
Decyzja o budowie zapory
Strategia Rozwoju Gminy Wilkowice z 1999 r. zidentyfikowała potrzebę budowy zbiornika retencyjnego, który miał zaopatrywać mieszkańców w wodę pitną i zapewnić ochronę przeciwpożarową oraz dodatkowo ochronę przeciwpowodziową terenów poniżej. Gmina przeznaczyła znaczne środki na zakup gruntów i przygotowanie dokumentacji technicznej. Projekt powierzono doświadczonej firmie, jednak już na etapie planowania pojawiły się pierwsze problemy. Początkowo lokalizacja zapory miała znajdować się na potoku Zimnik, jednak z powodu osuwiskowego charakteru gruntu, miejsce zmieniono na potok Wilkówka.
Problemy z realizacją
W 2002 r. podpisano umowę na wykonanie projektu budowlano-wykonawczego, a sama budowa zbiornika ruszyła w 2005 r. Już od początku borykała się z problemami technicznymi. Kontrola NIK wskazuje, że na etapie projektowania i budowy pojawiły się poważne niedociągnięcia. Pomimo licznych ekspertyz i badań geologicznych, teren okazał się problematyczny, a zastosowane rozwiązania techniczne – niewystarczające. W projekcie nie uwzględniono istotnych okoliczności, takich jak napływ wody ze zboczy, co miało kluczowe znaczenie dla stabilności zapory, a pierwsze próby napełniania zbiornika wykazały nieprawidłowości w filtracji wody przez korpus zapory, co prowadziło do pęknięć i osunięć. Mimo tych problemów, ostatecznie zaporę oddano do użytku w 2014 r.
Zapora w Wilkowicach do likwidacji
W kolejnych latach zapora w Wilkowicach była obiektem wielu problemów technicznych i decyzji administracyjnych związanych z jej stanem i bezpieczeństwem. W 2015 r. zaobserwowano zamokliska w skarpie zapory, co mogło wskazywać na problemy z jej szczelnością. Podjęto działania naprawcze, ale problemy z filtracją i uszkodzeniami konstrukcji były nadal. W kolejnych latach przeprowadzono liczne inspekcje i ekspertyzy, które wskazywały na poważne problemy konstrukcyjne. W 2017 r. Politechnika Wrocławska sporządziła ekspertyzę, która podkreślała, że zapora ziemna nie była odpowiednia dla lokalnych warunków geologicznych, sugerując, że lepszym rozwiązaniem byłaby zapora betonowa.
W 2018 r. Śląski Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego (ŚWINB) nałożył obowiązek przedłożenia oceny stanu technicznego zapory i określenia niezbędnych prac naprawczych. W maju 2019 r., po intensywnych opadach, doszło do niekontrolowanego napełnienia zbiornika, co groziło katastrofą budowlaną. W związku z tym, 6 czerwca 2019 r. ŚWINB wydał decyzję o rozbiórce zapory, która miała zostać przeprowadzona do końca 2021 r. NIK w swojej kontroli potwierdziła, że decyzja ta była racjonalna, biorąc pod uwagę realne zagrożenia związane z dalszym funkcjonowaniem zapory.
Konsekwencje finansowe i administracyjne
Kontrola NIK ujawnia, że gmina Wilkowice poniosła znaczące koszty związane z przygotowaniem i realizacją inwestycji. Łączny koszt budowy i demontażu zapory to ponad 8 mln zł, nie licząc kwot wydanych na ekspertyzy i badania przeprowadzane w trakcie jej funkcjonowania. Na samą rozbiórkę zbiornika wydano ponad 2 mln zł.
Jako głównego winowajcę sytuacji NIK wskazuje nieistniejący już Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych (ŚZMiUW) w Katowicach. Zrealizowanie inwestycji w tym konkretnym miejscu, m.in. z powodu uwarunkowań geologicznych wymagało najwyższej staranności na wszystkich etapach – projektowania, realizacji i eksploatacji zapory, jednak zdaniem NIK katowicki urząd tej staranności nie dochował.
NIK podkreśla, że mimo starań gminy, nie udało się zdiagnozować wszystkich problemów związanych z lokalizacją i budową zapory. Decyzja o budowie w pierwotnie wybranym miejscu była oparta na niewystarczających badaniach geologicznych, co miało kluczowe znaczenie dla niepowodzenia całej inwestycji. Kontrola wykazała również, że gmina Wilkowice nie miała możliwości bezpośredniego wpływu na przebieg budowy, co dodatkowo ograniczało jej zdolność do reagowania na pojawiające się problemy.
Sprawa budowy zapory i jej późniejszej rozbiórki została zgłoszona do prokuratury. Postępowanie jednak umorzono. Śledczy doszli do wniosku, że główną przyczyną powstania poważnych usterek były wody podziemne, które nie zostały wykryte na etapie projektowania, mimo poprawnie zrealizowanych badań geologicznych.
Pomimo umorzenia postępowania przez prokuraturę, sprawą zainteresował się Przemysław Koperski, ówczesny poseł Lewicy, a obecnie wiceminister infrastruktury. W 2021 r. zgłosił sprawę do NIK, która przeprowadziła kontrolę, a jej wyniki właśnie opublikowano.