Zimowe tarło miętusa

miętus

Miętus (Lota lota) to prawdziwy krzyżodziób wśród ryb, gdyż jako jedyny w naszej faunie składa ikrę w pełni zimy, dokładniej od grudnia do lutego, niekiedy marca. Często zostawia ją pod lodem, gdy wody są maksymalnie chłodne. Stąd też jego okres ochronny przypada na okres od 1 grudnia do końca lutego.

Miętus – droga do dorosłości

Miętus dojrzewa płciowo między czwartym a siódmym rokiem życia. Tarlaki podejmują wówczas krótkie wędrówki na miejsca docelowe w otwartych wodach rzek i jezior. Mnóstwo samców gromadzi się wówczas wokół jednej lub dwóch samic, formując tzw. kule tarłowe. Wijąc się w pelagialu, uwalniają plemniki oraz komórki jajowe. Samica, zależnie od rozmiarów, składa od 63 tys. do niemal 3,5 mln. jajeczek. Zależnie od temperatury otoczenia inkubacja trwa od 30 do niemal 130 dni, z optimum przy 1-7°C. Ikra dryfuje w toni wodnej nim osiądzie w pęknięciach dna. Jej ziarna są kuliste, o średnicy ok. 1 mm, z widoczną wewnątrz kroplą tłuszczu.

Świeżo wykluty narybek pozostaje w pelagialu, dryfując biernie w otwartej toni. W pierwszym roku życia larwy rosną błyskawicznie, późną zimą osiągając jakieś 11-12 cm. Dwuletnim miętusom przybywa kolejne 10 cm. Miętusia młodzież aktywna jest nocą, łowiąc larwy owadów, pierścienice i skorupiaki. Za dnia kryje się pod kamieniami. Miętusy przechodzą na całkowicie denny (bentosowy) tryb życia w wieku blisko 5 lat. Osobniki dorosłe mogą mierzyć 0,3-1,2 m, a ważyć od 1 do 11,5 kg.

Lota lota GLERL 1.jpg

Ryc. Miętus Lota lota, domena publiczna

Jedyny w swoim rodzaju?

Tego typu biologia rozrodu jest popularna wśród gatunków morskich, natomiast w rzekach i jeziorach pozostaje swego rodzaju osobliwością. Bo też miętus to jedyny słodkowodny przedstawiciel całego, jakże bogatego w gatunki, rzędu dorszokształtnych Gadiformes! Tych dorszokształtnych, których połowy stanowią ponad 1/4 uzysku wszystkich rybaków morskich. Pelagofilny rozród to spadek fizjologiczny i ekologiczny po oceanicznych przodkach (coś jak larwy typu weligera u słodkowodnych racicznic wśród małży).

Szereg fundamentalnych podobieństw miętusa do dorszowatych znany był ludzkości od wieków. Anglosasi zwali go niekiedy „słodkowodnym dorszem”, „słodkowodną molwą” albo „brosmą (tuskiem)”. Ichtiolodzy długo zaliczali Lota lota do rodziny dorszowatych Gadidae. Obecnie coraz częściej wyróżnia się odrębną rodzinę miętusowatych Lotidae, grupującą jednak głównie formy oceaniczne, typowe dla wód pełnosłonych, jak motele Gaidropsarus i Enchelyopus, onosy Ciliata oraz wcześniej wspomniane molwy Molva molva i brosmy Brosme brosme.

Ilustracja

Ryc. Molwa, autorstwa F. Lamiot, domena publiczna

Do dziś przeważa pogląd, iż miętus jest jedyny w swoim rodzaju, także w ściśle taksonomicznym i filogenetycznym ujęciu (jako jedyny przedstawiciel monotypowego rodzaju). Rosjanie i Chińczycy od dekad uważali „swoje” miętusy z Dalekiego Wschodu za osobną rasę, a może i gatunek. Nowsze analizy genetyczne skłaniają też do wyróżnienia jako odrębnego gatunku populacji ze wschodnich wybrzeży Ameryki Północnej: miętusa plamistego vel północnoamerykańskiego Lota maculosa.

Godne uwagi jest to, że ryby z zachodnich, pacyficznych wybrzeży należałyby jednak do tego samego gatunku, co europejskie i azjatyckie. Podobnym wzorcem rozmieszczenia (ten sam gatunek w Europie, na Syberii i wzdłuż pacyficznych brzegów Ameryki Północnej, ale inny na atlantyckich wybrzeżach) charakteryzują się niektóre rośliny, np.: chamedafne północna.

Od rybiego chwastu do gatunku charyzmatycznego

Stosunek ludzi do miętusa zmieniał się na przestrzeni wieków. Charakterystyczny wygląd, z mocno wydłużonym ciałem oraz tylko jednym „włosem” na brodzie, sprawiał, że widziano w nim mieszańca suma z węgorzem bądź dorsza/molwy/brosmy z sumem. Do połowy XX w. uchodził w Europie za szkodliwy rybi chwast. Miał notorycznie wyżerać ikrę i narybek cenniejszych ryb, szczególnie łososiowatych, głąbieli i lipieni, zarówno tych rodzimych, jak i sprowadzanych zza Wielkiej Wody celem uproduktywnienia pierwotnie bezrybnych jezior Alp i Karpat. Zanim kormorany opanowały śródlądzie Europy, to na miętusa zrzucano odpowiedzialność za ubytek innych cennych ryb, żab czy raków.

Jako ryba wymagająca dobrze natlenionych, zimnych i przezroczystych wód, miętus okazał się bardzo wrażliwy na dostawę ścieków oraz regulację rzek. W XX w. wymarł w Wielkiej Brytanii oraz Belgii, szybko ustępuje we Francji, coraz rzadszy staje się w Niemczech i w Polsce. W Anglii Lota lota stał się swego rodzaju symbolem wzrostu zanieczyszczenia wód i zaniku ryb, gatunkiem charyzmatycznym niczym jesiotr bałtycki w Polsce. Zeszłoroczny zakwit złotych alg w Odrze pozbawił życia wiele miętusów [1, 2], toteż odbudowa odrzańskich ławic znalazła się wśród postulatów naukowców, wędkarzy oraz organizacji pozarządowych.

Są jednak rejony, gdzie obrońcy przyrody i wędkarze dalej wojują ze „słodkowodną molwą”. Należy do nich choćby dorzecze Colorado (zwłaszcza Green River i zbiornik Flaming Gorge) w USA. Lota lota, jako gatunek obcy dla tamtejszych cieków, obwiniany jest o wyniszczanie rodzimych populacji łososiowatych: pstrąga tęczowego, łososia Clarka, nerki i palii jeziorowej.

O miętusie, który nie jest miętusem. Król stołów, ale już nie miętus

Wiele osób może zapytać: skoro ten gatunek u nas zanika, to skąd w sklepach i restauracjach tyle miętusów w przystępnej cenie? Z mórz drugiej półkuli! Czasem można usłyszeć albo przeczytać, że „miętus królewski”, „miętus morski” oraz zwykły, bezprzymiotnikowy „miętus” to jedna i ta sama ryba. Fakty są inne! Zdecydowana większość oferowanych w Polsce „miętusów” to członkowie zupełnie innego rodzaju, rodziny i rzędu, odłowieni na południu globu, w oceanie okalającym Antypody, Chile, południową Brazylię i RPA. Są to mianowicie kinglipy Genypterus z rodziny wyślizgowatych Ophidiidae, rzędu wyślizgokształtnych Ophidiiformes. Przeważają wśród nich kinglipy nowozelandzkie („miętusy oceaniczne/morskie”) Genypterus blacodes oraz przylądkowe (kapskie, „miętusy królewskie”) G. capensis.

Stosunkowo najbliżej spokrewniony z prawdziwymi Lota lota będzie rzadko jadany w Europie widlak czerwony („czerwony miętus”) Urophycis chuss, jako niewątpliwy członek rzędu dorszokształtnych, a nawet dorszowatych, no może widlakowatych Phycidae.

Typowe problemy nietypowej ryby

Choć miętus tak mocno różni się od typowych ryb rzek i jezior, to jednak dzieli z nimi szereg problemów. Należał do gatunków najmocniej poszkodowanych podczas zeszłorocznej klęski ekologicznej w Odrze. Traci szereg stanowisk w Eurazji, a jednocześnie „szaleje” w nowej, amerykańskiej ojczyźnie, redukując pogłowie „tubylców”. Podobnie wygląda sytuacja w przypadku minoga morskiego Petromyzon marinus – krytycznie zagrożony i funkcjonalnie wymarły w Europie, mimo ochrony gatunkowej i siedliskowej, a coraz powszechniejszy (mimo tępienia) w USA.

Zniknął z półek sklepowych, chociaż tego nie zauważyliśmy, skoro pod nazwą „miętus” nabywamy zupełnie inne ryby. Bardzo podobne historie można opowiedzieć o:

  • sumie europejskim Silurus glanis, zastępowanym na targach i w barach przez afrykańską tawadę Clarias glariepinus albo, co gorsza przez inwazyjnego, groźnego dla rodzimej przyrody oraz innych akwakultur, batraszka Clarias batrachus (rybę z listy 100 najniebezpieczniejszych gatunków inwazyjnych świata);
  • krajowym pstrągu potokowym S. trutta morpha fario, troci jeziorowej S. trutta m. lacustris, oraz troci wędrownej S. trutta m. trutta, wypartych przez pstrągi tęczowe („łososiopstrągi” Oncorhynchus mykiss);
  • kawiorze jesiotrów, jaki musiał ustąpić farbowanym jajeczkom taszy albo rozmaitym „wynalazkom” z glonów i konserwantów.

Prace nad udomowieniem miętusa prowadzi się od co najmniej parunastu lat w Chinach. Jako miłośnik zimnych, dobrze natlenionych wód oraz prawdziwy żarłok, ma on być hodowany analogicznie do łososiowatych. Na razie jednak – mimo postępów na polu domestykacji innych drapieżnych ryb, chociażby sandaczy – nie słychać o prawdziwych „słodkowodnych molwach” z gospodarstw rybackich Państwa Środka. Lota lota zdaje się także obiecującym organizmem modelowym do badań nad odpornością ryb na subletalne, ekstremalnie niskie albo – przeciwnie – wysokie temperatury. Chrońmy zatem siedliska, by nasze „słodkowodne dorsze” nie zachowały się tylko na kartach “Ferdydurke”!


Wykorzystane źródła:

[1] Szlauer-Łukaszewska A., Ławicki Ł., Engel J., Drewniak E., Ciężak K. & Marchowski D. (2023). Quantifying a mass mortality event in freshwater wildlife within the Lower Odra River: Insights from a large European river. Science of The Total Environment, 167898.

[2] IOŚ-PIB (red.) (2023). Raport kończący prace zespołu ds. sytuacji w Odrze. IOŚ-PIB, Warszawa.

Assistant Icon

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Zgadzając się, zgadzasz się na użycie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Close Popup
Privacy Settings saved!
Ustawienie prywatności

Kiedy odwiedzasz dowolną witrynę internetową, może ona przechowywać lub pobierać informacje w Twojej przeglądarce, głównie w formie plików cookie. Tutaj możesz kontrolować swoje osobiste usługi cookie.

These cookies are necessary for the website to function and cannot be switched off in our systems.

Technical Cookies
In order to use this website we use the following technically required cookies
  • wordpress_test_cookie
  • wordpress_logged_in_
  • wordpress_sec

Cloudflare
For perfomance reasons we use Cloudflare as a CDN network. This saves a cookie "__cfduid" to apply security settings on a per-client basis. This cookie is strictly necessary for Cloudflare's security features and cannot be turned off.
  • __cfduid

Odrzuć
Zapisz
Zaakceptuj

music-cover