Czy lodowata woda może być kluczem do zdrowia i lepszego samopoczucia? W rozmowie z Agnieszką Hobot, lekarz i praktyk dr n. med. Jan Czarnecki odkrywa tajemnice morsowania – od biochemicznych zmian w organizmie po korzyści psychiczne, które zaskakują nawet sceptyków. Dowiedz się, jak zacząć, jak uniknąć błędów i w pełni wykorzystać potencjał zimnych kąpieli.
Agnieszka Hobot: Zima, z jej mroźnym powietrzem i śnieżnymi krajobrazami, to nie tylko czas odpoczynku natury, ale także wyzwanie dla naszego organizmu. Dla jednych oznacza unikanie chłodu, dla innych jest okazją, by zanurzyć się w lodowatej wodzie. Jakie, według Pana, są potencjalne korzyści zdrowotne wynikające z morsowania?
Jan Czarnecki: Jedną z korzyści, którą mogę wskazać z własnego doświadczenia, jest ogólna poprawa samopoczucia i nastroju. Myślę, że każdy mors z przyjemnością to potwierdzi. Jeśli chodzi o naukowe doniesienia, wskazujące na przewagę korzyści nad ewentualnymi negatywnymi skutkami, jest ich niestety stosunkowo niewiele. Istnieją pewne badania, szczególnie z Finlandii, które pokazują, że osoby praktykujące morsowanie doświadczają poprawy napędu, łatwiej im wstawać rano, a także są bardziej błyskotliwi i mają więcej energii życiowej. Większość z nas, morsów, po takiej kąpieli ma lepsze samopoczucie.
Ostatnio pojawiły się również doniesienia na temat obniżenia poziomu kortyzolu, czyli hormonu stresu, po morsowaniu. Badania wskazują, że po około trzech godzinach od kąpieli jego poziom znacząco spada w porównaniu do wysokości sprzed zanurzenia. Należy jednak zauważyć, że badanie to miało pewne ograniczenia – nie przeprowadzono go z grupą kontrolną, co utrudnia wnioskowanie na podstawie tych obserwacji. W badaniu wzięło udział zaledwie 12 osób, co także zwiększa margines błędu. Mimo to, po trzech godzinach od morsowania pojawił się istotny spadek poziomu kortyzolu.
Co ciekawe, nie zaobserwowano wzrostu poziomu beta-endorfin, co jest dość często podkreślane jako kluczowy efekt morsowania. Chcę jednak zaznaczyć, że poprawa samopoczucia nie zależy wyłącznie od poziomu jednej czy drugiej substancji. Jest to proces bardzo złożony, którego nie da się jednoznacznie zmierzyć czy sprowadzić do konkretnego wskaźnika biochemicznego.
A.H.: Myślę, że wiele osób obawia się pierwszych prób morsowania. Jakie mogą wystąpić nietypowe reakcje organizmu podczas tych początkowych doświadczeń? Czy są jakieś objawy, które powinny budzić niepokój?
J.C.: Osoby które chorują na pokrzywkę indukowaną zimnem mogą się spodziewać zaostrzenia objawów. Również, osoby, które wiedzą o tym, że mają lub zakładają że mogą mieć tętniaki, czyli osłabione ściany tętnic, nie powinny morsować. Gwałtowne wzrosty ciśnienia krwi podczas zanurzenia w zimnej wodzie mogą doprowadzić do ich pęknięcia. Podobnie jest w przypadku astmy, szczególnie indukowanej zimnem. Nasilenie duszności może wymagać natychmiastowej pomocy medycznej. Kolejną grupą, która powinna podejść do morsowania z rozwagą są osoby z zaburzeniami rytmu serca. Serce podczas kontaktu z zimnem reaguje przyspieszeniem rytmu, co jest przeciwwskazane u osób z problemami kardiologicznymi.
Warto podkreślić, że chociaż ryzyko poważnych komplikacji jest stosunkowo niewielkie, każda osoba planująca morsowanie powinna wcześniej skonsultować się z lekarzem, zwłaszcza jeśli cierpi na jakieś schorzenia przewlekłe. Większość ludzi czuje się po morsowaniu znacznie lepiej, ale należy pamiętać, że reakcje organizmu są indywidualne i mogą się różnić w zależności od stanu zdrowia.
A.H.: Wiele mówi się o wzmacnianiu odporności dzięki morsowaniu. Czy rzeczywiście można zauważyć zmiany w metabolizmie lub zwiększoną tolerancję na inne ekstremalne warunki, takie jak wysoka temperatura, u osób regularnie zanurzających się w zimnej wodzie?
J.C.: Odpowiem na to pytanie na podstawie zarówno własnych obserwacji, jak i rozmów z osobami z kręgu morsów. Rzeczywiście, tolerancja na zimno znacząco wzrasta, co jest niezwykle satysfakcjonujące. Często spotykam się z komentarzami typu: Jestem ciepłolubny, więc morsowanie nie jest dla mnie. Uważam, że to podejście można przedstawić za pomocą stwierdzenia: Nie będę chodzić na siłownię, bo jestem słaby i nie chcę podnosić ciężarów, bo są ciężkie.
W morsowaniu chodzi o konfrontację z wyzwaniem i pokonywanie własnych ograniczeń. Wchodzenie do zimnej wody to wyjście z bezpiecznej strefy, zmierzenie się z silnym dyskomfortem, wytrzymanie tyle, ile sami uznamy za odpowiednie, a następnie spokojne wyjście z wody. Tego typu wyzwania mogą być bardzo pomocne dla osób z niską samooceną, które czują się mało sprawcze w swoim życiu albo po prostu mają niską tolerancję na zimno.
Pytała Pani również o wpływ morsowania na odporność. Nie mamy jeszcze jednoznacznych danych potwierdzających ten wpływ, ale istnieją pewne hipotezy, którymi dzielę się na wykładach i warsztatach. Podczas zanurzenia w zimnej wodzie organizm morsa zmienia swoją reakcję na zimno. Zamiast silnego zaciskania naczyń, zaczyna pojawiać się mechanizm ich rozszerzania. Częste infekcje mogą być związane z kurczeniem się naczyń błon śluzowych górnych dróg oddechowych w reakcji na zimno, co ma na celu zachowanie ciepła organizmu. Można jednak założyć, że u morsów dzieje się coś przeciwnego – naczynia zaczynają się rozszerzać, co zwiększa przepływ krwi i ułatwia kontakt komórek odpornościowych z tkankami. W ten sposób poprawia się nadzór immunologiczny, co może prowadzić do większej odporności.
Ciekawym badaniem, które w tej kwestii zostało przeprowadzone, jest badanie z Wielkiej Brytanii sprzed około 20 lat. Uczestnicy w warunkach laboratoryjnych zanurzali stopy do kostek w wodzie o temperaturze 10°C na 20 min. Co ciekawe, około 10 proc. uczestników (z grupy łącznie 180 osób) zauważyło objawy infekcji po tym eksperymencie. To sugeruje, że infekcja może być wywołana nie tylko przez kontakt z zewnętrznymi patogenami, ale również przez aktywację patogenów już obecnych w organizmie. Gdy naczynia krwionośne długotrwale się kurczą, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, może to wywołać przeziębienie.
A.H.: Wspominał Pan o dobrostanie psychicznym i o tym, że morsowanie może wspierać osoby z niższą samooceną. Myślę, że warto zachęcać do morsowania, ale jak w takim razie prawidłowo przygotować organizm? Czy trzeba go zahartować, czy wystarczy po prostu założyć rękawiczki, czapkę i wejść do zimnej wody, jak sugerują niektórzy?
J.C.: Rzeczywiście, w rozmowach o morsowaniu często koncentruję się na dobrostanie psychicznym, co wynika z mojej specjalizacji w której się szkolę, czyli psychiatrii. Morsowanie może mieć naprawdę pozytywny wpływ na samopoczucie, ale warto również dobrze przygotować organizm, aby uniknąć nieprzyjemnych konsekwencji.
Przygotowanie najlepiej zacząć od stopniowego przyzwyczajania organizmu do zimna, na przykład biorąc zimne prysznice. Jeśli ktoś ma problem z lodowatą wodą, może zacząć od cieplejszej, a na koniec obniżyć temperaturę. Jeśli nadal stanowi to problem, warto zacząć od polewania zimną wodą jedynie nóg, na przykład łydek i stopniowo zwiększać obszar ciała poddawany zimnu. Kluczem jest cierpliwość i stopniowe zwiększanie ekspozycji – im trudniejszy jest ten proces, tym mniejsze kroki należy robić. Ważne, żeby – mimo trudności – iść naprzód, a efekty przyjdą z czasem. Podsumowując, zalecałbym przed pierwszą próbą morsowania codzienne zimne prysznice przez tydzień – najlepiej przez minimum minutę, z całkowicie zimną wodą. To powinno odpowiednio przygotować organizm.
Jeśli chodzi o rękawiczki i czapkę – jestem na tak, ale tylko na początek. Jeśli ktoś chce pracować nad swoją odpornością na zimno i ćwiczyć stopniową ekspozycję, to warto dążyć do tego, by po pewnym czasie rezygnować z tych ocieplaczy. Początkowo mogą one być pomocne, ale im większa tolerancja na zimno, tym bardziej warto zrezygnować z rękawiczek i zanurzać dłonie w zimnej wodzie, a także z czapki, aby eksponować głowę.
Ja osobiście, jako instruktor metody Wima Hofa, wchodzę do zimnej wody bez żadnych dodatkowych elementów ubioru. Staram się trzymać taflę wody na wysokości brody, co oznacza, że zanurzona jest również szyja – jest to ważna strefa termoregulacyjna, której warto poświęcić uwagę. Jednak przyznaję, że w przeszłości korzystałem z czapki i rękawiczek i stopniowo z nich rezygnowałem. Uważam, że warto skorzystać z tej ochrony na początku, ale ostatecznie dążyć do pełnej ekspozycji na zimno.
A.H.: To jeszcze ostatnie pytanie, ponieważ rozmawialiśmy już o przygotowaniach. Czy są jakieś inne błędy, które popełniają osoby początkujące? Czy jest coś, czego należy unikać podczas pierwszych ekspozycji całego ciała na zimno, zwłaszcza w przypadku długotrwałego zanurzenia?
J.C.: Pierwszym błędem, który przychodzi mi na myśl, jest nadmierna rywalizacja, szczególnie wśród mężczyzn. Morsowanie ma w sobie pewien aspekt widowiskowy – robi wrażenie, a osoby, które je praktykują, często czują dumę. To zrozumiałe. W Internecie krążył niedawno mem, który dość trafnie to oddawał. Uważam, że morsowanie jest rzeczywiście czymś, czym warto się chwalić, ale nie można zapominać o jego głębszym wymiarze.
Morsowanie, moim zdaniem, to przede wszystkim introspekcja – umiejętność skupienia się na własnych odczuciach i wyciszenia umysłu, mimo sytuacji, którą organizm postrzega jako zagrożenie życia. Chodzi o umiejętność zachowania spokoju i pozostanie niewzruszonym, mimo ekstremalnych warunków. Dla mnie jest to ćwiczenie także natury psychicznej, które przynosi wiele pozytywnych efektów.
Warto również wspomnieć o aspekcie społecznym morsowania. Morsowanie w grupie jest bardziej motywujące i przyjemne – osoby praktykujące morsowanie często tworzą wspólnoty, co sprzyja wspólnym aktywnościom i budowaniu relacji. Ma to jednak swoje plusy i minusy. Największym zagrożeniem jest pojawiająca się niezdrowa konkurencja – kto dłużej wytrzyma w wodzie. Kluczowe jest, aby wiedzieć, kiedy powiedzieć sobie dość i odpuścić, zanim organizm osiągnie, albo przekroczy swoje granice wytrzymałości. Zbyt długie przebywanie w zimnej wodzie tylko po to, by zaimponować innym, może mieć poważne konsekwencje zdrowotne. Dlatego ważne jest, aby nauczyć się rozpoznawać moment, w którym organizm osiągnął swoje limity i nie przedłużać ekspozycji na zimno wbrew sygnałom płynącym z ciała.