Choć oficjalnie mamy już wiosnę, zima wciąż nie daje za wygraną i to w dość nieoczekiwanych miejscach półkuli północnej. Amerykański stan Kalifornia doświadcza właśnie najbardziej śnieżnej zimy od 14 lat i nic nie wskazuje na to, żeby miała się ona ku końcowi. To kolejny z ekstremów pogodowych, które dotknęły Stany Zjednoczone w ciągu ostatniego półrocza. Przyczyna upatrywana jest w zmianie klimatu.
Rekordowa pokrywa śnieżna w Sierra Nevada
W miniony weekend Kalifornię nawiedziły kolejne burze śnieżne, które spowodowały znaczące zwiększenie grubości pokrywy śnieżnej w łańcuchu górskim Sierra Nevada. Pozostała część stanu doświadczyła opadów deszczu. Mokra passa trwa od połowy stycznia i związana jest z napływem rzek atmosferycznych, czyli długich pasm pary wodnej unoszącej się górnych warstwach atmosfery i skraplającej w intensywny sposób.
Na początku roku śniegu w kalifornijskich górach było mniej niż zazwyczaj i nic nie wskazywało na rekord. Następne tygodnie przyniosły jednak rzęsiste opady, które wysoko w górach przekształcały się w śnieg. W ubiegły piątek, 22 marca, Newsweek donosił o osiągnięciu niemal 100 proc. średniej grubości pokrywy śnieżnej.
Zgodnie z zapowiedzią, w miniony weekend nadeszła kolejna fala opadów i według danych California Department of Water Resources 25 marca na północy Sierra Nevady pokrywa śnieżna mierzyła już 82 cm, co stanowi 115 proc. średniej. W środkowej części gór wykazano 68 cm śniegu, czyli 99 proc. średniej, zaś w południowej części 91 proc. średniej (50 cm). Uśrednione dane z całego stanu wskazują, że pokrywa śnieżna wynosi obecnie 102 proc. średniej obserwowanej corocznie dla tej daty.
Zima jakich mało
W lutym br. ogromna większość Stanów Zjednoczonych doświadczyła wyjątkowo intensywnych zjawisk meteorologicznych. Duże różnice temperatur, burze z piorunami i ryzyko tornad wystąpiły na Środkowym Zachodzie, podczas gdy nad Północnym Zachodem przetoczyły się rzęsiste deszcze i silne opady śniegu w towarzystwie porywistych wiatrów. Kalifornia już w pierwszym tygodniu lutego stała się ofiarą trzydniowej burzy, która w górach San Gabriel przyniosła miejscami blisko 40 cm opadów. Odnotowano setki lawin błotnych i wezbrany poziom wody w rzekach, a w górach Sierra Nevada obfite opady śniegu. Wiatr w wielu miejscach przekroczył 90 km/h, z porywami do 160 km/h wokół Zatoki San Francisco. Aż 1,4 mln mieszkańców zostało pozbawionych prądu.
Na początku marca zima znów dała się we znaki, a Kalifornia została bezlitośnie zasypana wskutek kilkudniowej burzy. Według danych CNN najbardziej dotknięte obszary Sierra Nevady doświadczyły wiatru o sile huraganu, z porywami do 273 km/h oraz nagromadzenia zasp śniegu o wysokości nawet 3 m. Autostrada międzystanowa nr 80 była zamknięta przez dwa dni na odcinku ponad 70 km. Wokół South Lake Tahoe, gdzie spadło 90-150 cm śniegu, lawina zsunęła się na autostradę nr 50 i na kilka godzin unieruchomiła część aut.
Opady śniegu w Sierra Nevada były tak obfite, że wiele wyciągów narciarskich i stoków zostało zamkniętych z uwagi na zachowanie bezpieczeństwa. Obsługa ośrodków potrzebowała kilku dni, aby przekopać się przez zaspy, które uniemożliwiły wyjście z obiektów mieszkalnych. Niestety, ekipy ratunkowe były bezsilne wobec porywistych wiatrów zdmuchujących śnieg w inne lokalizacje i tworzących jeszcze większe zaspy.
Kalifornia cieszy się ze śniegu
Aktualna prognoza pogody dla górzystych partii Kalifornii przewiduje, że już w tą środę może spaść dalszych 2,5-7,5 cm świeżego śniegu, a w kolejnych dniach, aż do niedzieli, białego puchu będzie jeszcze przybywać. Możliwe więc, że padną kolejne rekordy kalifornijskiej wiosny pod śniegiem.
I choć większość ekstremalnych zjawisk pogodowych niesie ze sobą drastyczne konsekwencje społeczno-ekonomiczne, Kalifornia ma jednak powód do radości. W latach 2020-2022 gorący stan nad Pacyfikiem doświadczył wyjątkowej suszy, która doprowadziła do niebezpiecznego obniżenia poziomu wody w zbiornikach retencyjnych. Meteorologowie nie mają wątpliwości, że suche, gorące lato znów da się mieszkańcom we znaki, a ponadprzeciętna pokrywa śnieżna jest najlepszym remedium na kryzys. Aż 1/3 zasobów wodnych Kalifornii pochodzi bowiem ze śniegu w górach Sierra Nevada.