Teksas ponownie stał się centrum uwagi meteorologów i łowców burz, gdy 2 czerwca gigantyczne bryły gradu spadły w rejonie Vigo Park. Dzięki obserwacji dokonanej przez parę doświadczonych łowców burz, Val i Amy Castorów, odkrycie to może pobić dotychczasowy stanowy rekord i zyskać miejsce w historii ekstremalnych zjawisk pogodowych.
Sezon na gradobicia dopiero się zaczyna
Kilka dni temu pisaliśmy o gradobiciach, które miały miejsce w środkowej i wschodniej Polsce pod koniec maja. Co prawda, ze względu na zmiany klimatyczne wzrasta częstość anomalii pogodowych i grad w Polsce padał nawet w środku ostatniej zimy, ale sezon na to zjawisko na półkuli północnej w zasadzie dopiero się zaczyna.
Tymczasem w Teksasie właśnie zarejestrowano opad gradu, który już zapisał się w księdze rekordów. Opad ten rozpoczął się 2 czerwca od utworzenia superkomórki burzowej nad północno-zachodnią częścią tego stanu, w rejonie miasta Amarillo. Komórka ta zassała parę wodną na wysokość, na której ta zamarzła, tworząc bryły lodu gradowego. Następnie przesunęła się nieco na wschód, a największy opad nastąpił w rejonie osady Vigo Park.
Łowcy burz na tropie rekordu
Jest to słabo zaludniony rejon i gradobicie mogłoby przejść bez większego echa, gdyby nie było śledzone przez parę łowców burz – Vala i Amy Castorów. Zwykle śledzą oni burze w sąsiedniej Oklahomie, która, podobnie jak północny Teksas, leży w tak zwanej Alei Tornad. Sezon na tornada przypada zwykle na wiosnę, w czasie zmiany pogody z chłodnej na ciepłą. Natomiast na początku lata ustępują one burzom gradowym. Za szczególnie narażone na to zjawisko uważane są północne krańce Alei Tornad w rejonie kanadyjskiego Calgary, jednak na południu również ono daje się we znaki.
Castorowie, podążając za teksańską burzą na początku czerwca, zauważyli, że rozmiar brył gradowych jest szczególnie duży. Porównują je do piłek baseballowych. Jedna z nich stłukła szybę ich samochodu, co dla łowców burz z trzydziestoletnim doświadczeniem nie było jednak wystarczającym powodem do odwrotu. Upór opłacił się, bo w pewnym momencie zauważyli w jednym z przydrożnych rowów grudę o szczególnie imponującym rozmiarze. Rzucała się w oczy mniej więcej z odległości stu metrów. Według relacji Vala Castora miała rozmiar ananasa. Uwieczniony na fotografiach kształt pełen lodowych wypustek również może przypominać ten owocostan.
Niestety, Castorowie nie mieli ze sobą miarki ani tym bardziej wagi. Jako punkt odniesienia na zdjęciu umieścili puszkę napoju i rękawicę. Bryła gradu przewyższa je długością i ma szerokość porównywalną do rękawicy. Na tej podstawie ustalono potem, że długość ta to nieco ponad siedem cali, czyli prawie osiemnaście centymetrów. Wagi nie udało się oszacować.
Porównanie z dotychczasowymi rekordami
Castorowie twierdzą, że nigdy dotąd nie widzieli tak dużej bryły gradu. Jest to prawdopodobne, bo okazuje się, że ich znalezisko pobiło rekord stanu Teksas dotychczas dzierżony przez okaz o długości 16,25 cm (6,4 cala) i wadze ponad pół kilograma znaleziony w kwietniu 2021 w Hondo (miasteczku koło San Antonio, w środkowej części stanu). Podobnej wielkości (6-8 cali) grudę znaleziono w grudniu 1892 w Gay Hill, ale nie ma dokumentacji, która mogłaby potwierdzić dokładny rozmiar. Bryły szacowane na około sześciu cali notowano także w latach 1946 i 2010.
Wszystko wskazuje na to, że bryła gradu z Vigo Park dostanie tytuł rekordzistki. W Teksasie działa stanowa komisja ds. ekstremów klimatycznych (State Climate Extremes Committee), która to zatwierdza. Nawet jeśli tak będzie, nie pobije rekordu Stanów Zjednoczonych, który oficjalnie należy do bryły znalezionej w 2010 roku w Vivian w Południowej Dakocie. Tamten okaz miał osiem cali (ponad 20 cm) średnicy i 1,94 funta (88 dag) wagi. Z kolei za najcięższy udokumentowany okaz na świecie uchodzi bryła znaleziona w 1986 roku Bangladeszu, która ważyła około kilograma.
Biorąc pod uwagę, że masywne bryły gradowe mogą spadać z prędkością 190 km/h, upadek rekordzistów może wywołać znacznie większą szkodę niż zbicie szyby. Poprzednia rekordzistka stanu spadła w gęściej zaludnionym terenie, co pozwoliło na zmierzenie jej masy. Pomiaru obu rekordzistek dokonali eksperci związani nie z placówką meteorologiczną a instytutem specjalizującym się w badaniu bezpieczeństwa budynków. Nic dziwnego – w czasie tamtego gradobicia inne duże bryły przebijały nawet sufity domów.
Rekordy w Polsce i Europie
W Polsce za rekordowy okaz uznaje się bryłę, która spadła pod Tomaszowem Mazowieckim w czerwcu 2021 roku. Miała ona prawie 14 cm długości, więc była nieco mniejsza od teksańskiej. Za to europejska rekordzistka miała 19 cm, a spadła w zeszłym roku w północnych Włoszech.