Rybołów, majestatyczny ptak drapieżny, doskonale przystosowany do życia nad wodą, został bohaterem naszego wakacyjnego wywiadu. Cechą charakterystyczną dla tych rzadko spotykanych w Polsce ptaków jest budowa gniazd na wysokich słupach lub pojedynczych drzewach, koniecznie w pobliżu zbiorników wodnych, co zapewnia im bezpieczeństwo przed drapieżnikami i ułatwia dostęp do głównego źródła pożywienia – ryb. O swojej pasji do obserwacji i ochrony tych niezwykłych ptaków, opowiada Dominika Nadolna z Nadleśnictwa Lipka.
Agnieszka Hobot: Co zainspirowało Panią do zajęcia się populacją rybołowów?
Dominika Nadolna: W Nadleśnictwie Lipka pracuję od 15 lat, a rybołowami zajmuję się od 10. Wcześniej pracowałam przy hodowli lasu, później jego ochronie, także w terenie, i równolegle w social mediach. W tamtym czasie dość dużym zainteresowaniem cieszyła się możliwość obserwowania gniazda bielików, z którego transmisję można było śledzić na bieżąco w internecie, dzięki Nadleśnictwu Kutno. Ta akcja zainspirowała inicjatora opieki nad rybołowami. Taki kierunek działań był pomysłem pana Tomasza Koniecznego, który wówczas pełnił funkcję zastępcy nadleśniczego. Jest on wielkim pasjonatem ptaków drapieżnych, a rybołowy zawsze były bliskie jego sercu.
Nasze nadleśnictwo współpracuje także z prof. Tadeuszem Mizerą z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, członkiem Komitetu Ochrony Orłów, między innymi przy zakładaniu stref ochronnych wokół gniazd. Wspólne działania sięgają czasów studenckich pana Tomasza Koniecznego i nadleśniczego Janusza Grabowskiego, kiedy to po raz pierwszy pojawiła się myśl zaproszenia rybołowów w okolice naszego nadleśnictwa. Jest tu nie tylko Zalew Grudniański, ale także wiele innych jeziorek, co tworzy idealne warunki do gniazdowania tych rzadkich w Polsce ptaków szponiastych. Tym bardziej, że ptaki już występowały w regionie pilskich lasów – na południowy zachód od nadleśnictwa.
Aby zachęcić rybołowy do pozostania w okolicy, zbudowaliśmy dla nich specjalne gniazdo. Pierwsza platforma została założona w 1998 r., a rok później te piękne ptaki zaczęły się pojawiać w naszym nadleśnictwie, gdzie można je podziwiać już prawie 30 lat. Ich historia to wiele różnych zdarzeń – lepszych i gorszych. W przeszłości gniazdo naszym rybołowom zrzucił wiatr, innym razem zajęły je bieliki, co skłoniło je do samodzielnego budowania w innych miejscach – na słupach najwyższych napięć.
I wtedy właśnie narodził się pomysł z transmisją online. Za zgodą Polskich Sieci Elektroenergetycznych przygotowaliśmy i zamontowaliśmy platformy, które nie zagrażają przepływowi prądu i są bezpieczne dla rybołowów. Ptaki wybrały sobie poprzeczną belkę, z której mają bardzo rozległy widok na okolicę i łatwy dolot do gniazda. Rybołowy potrzebują przestrzeni do wypatrywania drapieżników, dlatego często wybierają pojedyncze drzewa, na przykład na zrębie, z płaskimi koronami, zapewniające szeroki horyzont. Dzięki temu mają łatwy dostęp do gniazda, ale też widok na okolicę – wtedy czują się bezpieczniej.
Dokładnie takie warunki zapewnia im gniazdo na słupie najwyższych napięć. Tam też zamontowaliśmy kamerę zasilaną prądem z paneli słonecznych. Konieczne okazało się zorganizowanie zaplecza technicznego, bez którego niemożliwe byłoby udostępnianie transmisji z gniazda w internecie. Przygotowanie wszystkiego nie było łatwym zadaniem. Musieliśmy uzyskać zgodę RDOŚ na wejście w strefę (w celu zamontowania wszystkich urządzeń) i monitorowanie gniazda, gdyż rybołowy są gatunkiem objętym ochroną gatunkową.
Przeszkody biurokratyczne były dość poważne, ale nie poddaliśmy się i dzięki temu udało nam się uruchomić ten projekt. Równocześnie rozpoczęły się transmisja na YouTube i został uruchomiony profil Rybołowy online. Początkowo prowadzili go pracownicy z Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych z siedzibą w Warszawie, więc siłą rzeczy było im trudno być na bieżąco z sytuacją na miejscu. Zamieściłam więc kilka wpisów i komentarzy pod profilem, czego konsekwencją było zaproszenie mnie do jego tworzenia i prowadzenia. Moja przygoda z obserwowaniem rybołowów zaczęła się tak na dobrą sprawę od momentu, w którym powstał profil i pierwsza w Polsce transmisja online z gniazda tego gatunku.
A.H.: Na początek rozmowy chciałabym skupić się na rybołowach. Jakie unikalne cechy i zachowania wyróżniają ten gatunek wśród innych ptaków drapieżnych?
D.N.: Rybołowy, faktycznie, wyróżniają się na tle innych ptaków drapieżnych wieloma cechami. Są to ptaki o imponujących rozmiarach, z rozpiętością skrzydeł sięgającą nawet 1,85 m, co czyni je niewiele mniejszymi od bielików. Ich dieta to prawie wyłącznie ryby, które muszą być świeże. Tylko w wyjątkowych sytuacjach zdarza się, że zjedzą płaza czy gada. Rybołowy są mistrzami w polowaniach w czystych wodach, gdzie mogą łatwo dostrzec i chwycić rybę.
Interesujące jest to, że szpony rybołowa są przystosowane do trzymania śliskiego łupu: mogą przestawić kciuk do tyłu, uzyskując uchwyt, w którym dwa szpony są z przodu i dwa z tyłu. Po złowieniu ryby, ptak ustawia ją wzdłuż swojego ciała, co zmniejsza opór powietrza podczas lotu i minimalizuje wydatkowanie energii. Dodatkowo ryba nie może być cięższa niż 1 kg, ponieważ zdarza się, że osobniki o większej masie wciągają ptaka pod wodę mogą go utopić . Rybołowy potrafią przemierzyć nawet 8-10 km w poszukiwaniu pokarmu.
Ciekawym aspektem ich obecności jest też to, że choć są uważane za szkodniki na stawach hodowlanych, rzeczywiście potrzebują stosunkowo niewiele ryb – rodzina rybołowów w sezonie lęgowym, czyli od marca do września, zjada około 170 kg ryb. Co więcej, mimo że są to gatunki chronione, nie słyszałam o przypadkach, by właściciele stawów otrzymywali odszkodowania od Skarbu Państwa za straty spowodowane przez rybołowy, co kontrastuje z sytuacjami dotyczącymi innych dużych zwierząt jak wilki czy żubry.
A.H.: Jakie są główne wyzwania, przed którymi stają rybołowy w zmienionym ręką człowieka środowisku?
D.N.: Rybołów jest gatunkiem, który dobrze sobie radzi z towarzystwem człowieka. Na przykład w Niemczech występuje bardzo duża populacja rybołowów, licząca około 600-700 par lęgowych, które gnieżdżą się nawet na kominach ciepłowniczych. W Ameryce z kolei polują przy plażach pełnych turystów, a niektóre gniazda zakładają przy stacjach benzynowych, w niedalekiej odległości od łowiska.
Jednakże w Polsce sytuacja jest nieco inna. Jak wynika z naszych badań, dużym problemem w latach 80. było zanieczyszczenie środowiska, głównie przez DDT, pestycyd stosowany w rolnictwie. Ptaki drapieżne, karmiąc się tym, co znalazły na polach lub owadami traciły lęgi, bo skorupki składanych przez nie jaj były za słabe i nie dochodziło do wyklucia się piskląt. Podobnie było z rybołowami – chemia spływała z wodami opadowymi do jezior i rzek, zatruwając ryby i żywiące się nimi ptaki. Wówczas krajowa populacja tych drapieżników bardzo zmalała i już się nie podniosła.
Warto również zwrócić uwagę, że istnieje dosyć duża konkurencja międzygatunkowa dla rybołowa. Bieliki je wyganiają i zajmują ich siedziby, ale potrafią też wyciągnąć młode pisklęta z gniazd, a sójki czy kruki podbierają jaja. Kolejnym zagrożeniem są kuny, które wspinają się po korze i wykradają zarówno jajka, jak i młodsze pisklęta.
Podczas transmisji na żywo byliśmy świadkami, jak w naszym gnieździe w 2019 r. jastrząb uśmiercił całą rodzinę rybołowów. W klasyfikacji ptaków szponiastych rybołowy nie należą do grupy najinteligentniejszych, bo jedyne, czego muszą się nauczyć, to polowania na ryby. Inne drapieżniki, takie jak jastrzębie czy bieliki, muszą walczyć o pokarm, wykazywać się sprytem. I dzięki temu wygrywają, nawet jeśli są mniejsze od przeciwnika. Tak się stało u nas.
Do gniazda wpadła młoda samica jastrzębia, która jest bardzo bitna i agresywna w pierwszym roku życia. Jej działania były raczej treningiem polowania niż rzeczywistym poszukiwaniem pokarmu. Rodzice walczyli o pisklęta, ale nieskutecznie. Zginęli oni i dwoje dzieci. W gnieździe zostało jedno maleństwo. Ściągnęliśmy drona z Nadleśnictwa Świdwin i zorganizowaliśmy świeżą rybę, ale niestety pisklę nie zdążyło jej zjeść. Znaleźliśmy to, co z niego zostało kilkaset metrów od gniazda.
Stąd wiemy, że konkurencja międzygatunkowa jest bardzo duża i jak najbardziej naturalna. Wychodzimy z założenia, że nie powinniśmy ingerować. W Afryce nikt nie ratuje antylopy przed gepardem – tak działa natura.
Rok 2019 był trudny nie tylko dla nas. Wiemy, że wówczas w Finlandii jastrzębie również zaatakowały gniazdo, podobnie jak w nadleśnictwie Jedwabno.
Rybołowy poddawane są wielokierunkowej presji. Nie tylko atakują je inne drapieżniki, ale także ludzie w okolicy stawów hodowlanych, strzelając. Trzeba wspomnieć, że rybołowy migrują do Afryki, głównie do Senegalu, Gambii, Sierra Leone czy Nigerii, a podróż jest wyjątkowo wyczerpująca. Ptaki te muszą przemierzyć trasę nad Morzem Śródziemnym i dotrzeć do Atlantyku, co wymaga znacznego wysiłku i zgromadzenia dużych zapasów pokarmu. Młode rybołowy, które wyklują się w maju, mają czas do sierpnia lub września na nauczenie się nie tylko technik polowania, ale także na zgromadzenie wystarczających zapasów energii, aby przetrwać podróż do Afryki, kontynuować tam łowy i ostatecznie powrócić do nas. Niestety, około połowa, a czasem nawet 75 proc. z nich, nie wraca z tej trudnej podróży.
Aby poznać więcej szczegółów projektu, który przyczynił się do zwiększenia populacji rybołowów w Polsce, zapraszam do lektury kontynuacji wywiadu w kolejnym wydaniu Wodnych Spraw.