Ile kosztują nas ekologiczne inwazje? Niemało!

ekologiczne inwazje

Doniesienia o inwazyjnych gatunkach obcych (IGO) nie cichną. W mediach coraz częściej słyszymy o kolejnych IGO, które (faktycznie bądź rzekomo) rujnują nasze rodzime uniwersum. A to musimy pozbyć się pistii rozetkowatej z przydomowych oczek i akwariów, bo istnieje ryzyko, że te obce rośliny wodne zagrożą rodzimej florze. A to pojawienie się egzotycznych komarów niesie ryzyko wystąpienia nieznanych dotąd w naszych rejonach epidemii. Albo w mediach rozpętuje się spór na temat eliminacji Bogu ducha winnych nutrii. Przykłady można mnożyć. Większość obywateli takie doniesienia ignoruje lub traktuje w kategorii ekologicznych ciekawostek. No bo dlaczegóż biologiczne inwazje miałyby przeciętnego obywatela obchodzić? Może dlatego, że to kosztuje! I wcale nie jest takie obojętne dla naszych gospodarek.

Ekologiczne inwazje to realne koszty

Obce gatunki inwazyjne (IGO) mają niezaprzeczalny wpływ na wiele aspektów funkcjonowania obszarów, które udało im się zająć, w tym na różnorodność biologiczną, usługi ekosystemowe i dobrostan człowieka. Wiele państw wprowadza szereg krajowych i międzynarodowych strategii, polityk, rozporządzeń i zakazów mających na celu zapobieganie nowym introdukcjom i ograniczanie geograficznego rozprzestrzeniania się IGO. A mimo to liczba gatunków definiowanych jako obce rośnie. Szacuje się, że w ciągu najbliższych trzech dekad zwiększy się o 36 proc. Przyczynia się do tego szereg czynników, takich jak degradacja siedlisk, zmiana klimatu czy rosnące częstotliwość, intensywność i zróżnicowanie wektorów antropogenicznych, związanych z globalizacją handlu i transportu.

W ostatnich latach nasza wiedza w zakresie rozumienia wpływu inwazyjnych gatunków obcych na ekosystemy, czynników wpływających na powodzenie inwazji, zarządzania czy oceny wymiaru ekonomicznego tego zjawiska znacząco się poszerzyła. Jednak badania aspektów ekonomicznych IGO są zazwyczaj ograniczone do pewnych grup taksonomicznych, społeczności lub regionów. Szczególnie koszty wodnych IGO są znacznie słabiej rozpoznane niż te wynikające z inwazji gatunków lądowych, które częściej stanowią obiekty badań.

Ekosystemy wodne mogą być poważnie zagrożone inwazyjnymi gatunkami obcymi, które przyczyniają się do eliminacji lokalnych gatunków, znacząco zmieniają strukturę rodzimych społeczności i funkcjonowanie całych ekosystemów. Tym samym IGO oddziałują na usługi ekosystemowe wód, a to już może mieć skutki czysto ekonomiczne. Dostępność kompleksowych i systematycznie gromadzonych danych na temat kosztów wodnych IGO jest warunkiem skutecznego planowania i ustalania priorytetów w zakresie zarządzania tym zjawiskiem. Dane takie byłyby również użyteczne w komunikacji z decydentami i ogółem społeczeństwa. Nie jest bowiem tajemnicą, że skutki wyrażone w kategoriach ekonomicznych są dla większości z nas bardziej namacalne i zrozumiałe niż złożone skutki ekologiczne. A jednak takich danych nadal dotkliwie brakuje.

Baza InvaCost – źródło danych o kosztach inwazji ekologicznych

Systematyczną próbę opisania globalnych wzorców i trendów w raportowanych kosztach wodnych gatunków inwazyjnych podjął międzynarodowy zespół naukowców pod kierunkiem brytyjskiego biologa Rossa Cuthberta. Naukowcy oparli swoje szacunki na danych zgromadzonych w InvaCost, a wyniki opublikowali w 2021 r. w czasopiśmie Science of the Total Environment. Wykorzystana przez autorów baza zawiera obecnie najbardziej kompleksowy i aktualny zbiór danych o kosztach obecności gatunków obcych na świecie.

Baza gromadzi wszelkie zgłoszone koszty ekonomiczne związane z IGO, zarówno z tymi, które już stały się inwazyjne (np. koszty zarządzania, szkód i strat), jak i tymi, które mogą stać się inwazyjne w przyszłości (np. koszty zapobiegania i eliminacji). W celu zapewnienia porównywalności, koszty w InvaCost są standaryzowane względem jednej waluty (USD) i przeliczane w ujęciu rocznym. W czasie, gdy Cuthbert i współautorzy prowadzili analizy, baza obejmowała ponad 9,8 tys. wpisów (obecnie, a więc we wrześniu 2024 r., jest ich ponad 13,5 tys.). Po odpowiedniej selekcji danych autorzy wykorzystali informacje z ok. 5.7 tys. wpisów dotyczących gatunków wodnych i półwodnych (semiakwatycznych).

Słabą stroną bazy jest to, że jeśli coś nie zostało do niej zgłoszone, tego w niej nie ma, co nie znaczy, że nie istnieje. Z tego względu do prezentowanych wyników trzeba podchodzić ostrożnie i traktować je raczej jako mocno niedoszacowane, zarówno pod względem kosztów, jak i reprezentatywności geograficznej i taksonomicznej.

Ile kosztuje komar, a ile nutria?

Analiza 5,7 tys. wpisów z bazy danych InvaCost wykazała koszty wodnych IGO (opublikowane po 1971 r.) na poziomie 345 mld dol., przy czym gatunki wodne kosztowały 149 mld dol., a półwodne 185 mld dol. Co zaskakujące, tylko 1 proc. kosztów dotyczył gatunków morskich (3,6 mld dol.), ale tu znów należy pamiętać o ograniczeniach bazy. Koszty były nierównomiernie rozłożone w grupach taksonomicznych, przy czym większość (62 proc.) przypisano bezkręgowcom, 28 proc. kręgowcom i 6 proc. roślinom. Wszystkie inne grupy taksonomiczne odpowiadały łącznie za 4 proc. całkowitych zgłoszonych kosztów ekologicznych inwazji.

Znakomitą większość globalnych kosztów inwazji, bo aż 88 proc. (ponad 300 mld dol.), generowało zaledwie 10 gatunków – cztery bezkręgowce, trzy kręgowce i trzy rośliny. Ponad połowę kosztów powodowały komary należące do trzech gatunków z rodzaju Aedes, następne w rankingu były jazgarz europejski (Gymnocephalus cernua), dwa gatunki małży (Dreissena polymorpha i D. bugensis), nutria (Myocastor coypus) oraz trzy gatunki ludwigii, zwanej czasem płytkiem (Ludwigia spp.).

Ogromne koszty przypisywane inwazjom egzotycznych komarów nie są zaskakujące, biorąc pod uwagę, że owady te są głównymi wektorami patogenów i pasożytów, a przenoszone przez nie choroby generują ogromne obciążenie systemów opieki zdrowotnej na całym świecie. Jak podają autorzy badania, rząd Brazylii od 2015 do 2017 r. inwestował ok. 48 mln dol. rocznie w celu ograniczenia inwazji Aedes aegypti. Całkowite koszty leczenia pacjentów zakażonych dengą w Kolumbii w latach 2010–2012 osiągnęły wartość 3 mld dol., a niedawna epidemia czikungunii kosztowała tamtejszy system opieki zdrowotnej ok. 76 mln dol.

Komary mogą również powodować straty ekonomiczne związane z rekreacją i turystyką, ponieważ zniechęcają ludzi do podejmowania pewnych działań lub odwiedzania zagrożonych miejsc. Prognozuje się, że przyszłe rozszerzenia zasięgu inwazyjnych komarów będzie zwiększało ich wpływ na gospodarkę. A biorąc pod uwagę, że pojawiają się już także w Polsce, szykujcie kasę!

Drugim najdroższym raportowanym gatunkiem jest jazgarz europejski, ryba z rodziny okoniowatych, która w Ameryce Północnej, poprzez drapieżnictwo i konkurencję, prowadzi do spadku populacji rodzimych ryb, w tym gatunków cennych komercyjnie i rekreacyjnie. A to powoduje znaczące skutki ekonomiczne. U nas to gatunek rodzimy, dla Ameryki groźne IGO. Z kolei racicznice (Dreissena polymorpha i D. bugensis) są bardzo kosztowne dla infrastruktury, ponieważ przez masowe występowanie utrudniają nawigację, blokują przepływ wody w rurach i zatykają filtry.

Są to najliczniej zgłaszane do bazy organizmy z obszaru Europy. Nutria (M. coypus) powoduje znaczne straty ekonomiczne poprzez wpływ na rolnictwo, a także szkody infrastrukturalne. Z kolei rośliny wodne, takie jak ludwigia, obniżają jakość wody, wypierają gatunki rodzime (nie tylko flory, ale także oddziałują na istotne komercyjnie ryby), a przez swój rozwój, zazwyczaj masowy i trudny do kontrolowania, są niezwykle kosztowne w zwalczaniu. Generalnie rośliny wodne przodują w rankingu liczby zgłoszeń szkód ekonomicznych.

Ile na inwazje ekologiczne wydaje Ameryka, a ile Afryka?

Zgłoszone koszty ekonomiczne wodnych inwazyjnych gatunków obcych są rozłożone nierównomiernie w różnych częściach świata. Najwyższe dotyczą Ameryki Północnej (48 proc., 166 mld dol.), podczas gdy Azji tylko 13 proc. (45 mld dol.). Koszty w Europie i Ameryce Południowej stanowiły łącznie 12 proc. (41 mld dol.). Afryka, wyspy Oceanii i Pacyfiku oraz Antarktyda i Subantarktyka łącznie stanowiły zaledwie 0,6 proc. (2,1 mld dol.) ogólnych kosztów inwazji. Znaczna część (26 proc.) kosztów nie była przypisana do konkretnych regionów geograficznych.

Najwyższymi kosztami i największą liczbą badań w porównaniu ze wszystkimi innymi krajami wykazały się Stany Zjednoczone. Nie jest to zaskakujące, zważywszy, że badania nad ekonomicznym aspektem inwazji ekologicznych w tym kraju prowadzone są najdłużej. Następne pozycje pod względem kosztów zajmowały Brazylia, Indie i Francja. W innych miejscach wyniki kształtowały się na wyrównanym poziomie.

Warto zaznaczyć, że baza InvaCost nie zawiera zgłoszonych kosztów dla wodnych IGO dla większości krajów afrykańskich i azjatyckich. Nawet w takich państwach, jak Republika Południowej Afryki, gdzie badania nad inwazjami biologicznymi są dobrze rozwinięte, widoczne są duże luki w wiedzy na temat kosztów ekonomicznych tego zjawiska. RPA jest globalnym punktem zapalnym inwazji obcych ryb słodkowodnych, co ma znaczący negatywny wpływ na dobrostan człowieka. Ograniczone raportowanie kosztów w Afryce i Azji prawdopodobnie odzwierciedla niski priorytet takich badań.

Autorzy tego nie podają, ale analiza własna dostępnej wersji bazy wskazuje, że spośród krajów europejskich najwięcej zgłoszeń dotyczy Hiszpanii, Francji, Wielkiej Brytanii i Norwegii. Z terenu Polski, niestety, nie ma ani jednego. Czyżby u nas problem ekonomii inwazji biologicznych również nie był priorytetem?

Jakie koszty w przyszłości? No jasne, że wyższe!

Większość analizowanych przez autorów modeli wskazuje na wykładniczy wzrost rocznych kosztów wodnych inwazyjnych gatunków obcych, poczynając od 1960 r. Prognozy modeli są zgodne ze wzrastającymi wskaźnikami inwazji biologicznych na całym świecie, co wynika z globalizacji i intensyfikacji sieci handlowych i transportowych sprzyjających dyspersji IGO. Problem pogłębia również zmiana klimatu i związane z nią przesunięcia zasięgu siedlisk i gatunków.

Biorąc pod uwagę, że wskaźniki inwazji będą nadal rosły, z pewnością możemy spodziewać się dalszego wzrostu kosztów związanych z zapobieganiem, eliminacją i ograniczaniem skutków tego zjawiska. Co więcej, pamiętając, że baza nie uwzględnia kosztów niezgłoszonych ani tych wynikających z przyszłego rozprzestrzeniania się IGO, przedstawione wyniki trzeba traktować jako dalece niedoszacowane. Tylko czy wiedza o tym, ile nakładów zainwestowano na zarządzanie obcym gatunkiem w innych krajach, pozwoli nam ustrzec się przed inwazją lub odpowiednio się do niej przygotować? Szczerze wątpię!

Assistant Icon

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Zgadzając się, zgadzasz się na użycie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Close Popup
Privacy Settings saved!
Ustawienie prywatności

Kiedy odwiedzasz dowolną witrynę internetową, może ona przechowywać lub pobierać informacje w Twojej przeglądarce, głównie w formie plików cookie. Tutaj możesz kontrolować swoje osobiste usługi cookie.

These cookies are necessary for the website to function and cannot be switched off in our systems.

Technical Cookies
In order to use this website we use the following technically required cookies
  • wordpress_test_cookie
  • wordpress_logged_in_
  • wordpress_sec

Cloudflare
For perfomance reasons we use Cloudflare as a CDN network. This saves a cookie "__cfduid" to apply security settings on a per-client basis. This cookie is strictly necessary for Cloudflare's security features and cannot be turned off.
  • __cfduid

Odrzuć
Zapisz
Zaakceptuj

music-cover