Czy łatwo zrozumieć hydrologa?

hydrolog

Ten tekst, dotyczący języka, jakim mówimy o wodzie, rodził się w mojej głowie od dość dawna i jest wynikiem wielu rozmów w bardzo różnych gronach. Będzie to pewnie jeden z najbardziej osobistych artykułów, jakie napisałam. Moja prywatna opinia, nie żadna analiza językowa czy stanowisko hydrologów. Nie jestem językoznawczynią i z pewnością nie mogę wypowiadać się za wszystkich ekspertów od wody. Jestem jednak w bardzo nietypowym dla naszej grupy miejscu.

Zawodowo pracuję w banku. Jako jedyna hydrolożka. Więc na co dzień funkcjonuję w otoczeniu, dla którego tematy wodne nie są intuicyjne, a język stosowany w gospodarowaniu wodami nie jest pierwszym sposobem opisywania świata. Ja zaś po kilkunastu latach pracy w otoczeniu prawie wyłącznie ekspertów od wody – hydrologów, hydrotechników, hydrobiologów, limnologów, hydrogeologów, domyślnie mówię w ich języku. Zadałam więc sobie pytanie, czy to, co opowiadam o wodzie w banku, jest zrozumiałe. Czy łatwo zrozumieć hydrologa?

“O wodzie” – w specjalnym języku

Zacznijmy jednak od początku. Pierwsze pytanie, jakie się nasuwa to, czy o wodzie mówimy w jakimś specjalnym języku. Wydaje się, że tak. Jak każda dziedzina, tak i gospodarka wodna dorobiła się specyficznego zestawu pojęć opisujących zjawiska, obiekty czy też procesy. Dla specjalistów jest niezwykle istotne, by wyrażać się precyzyjnie. Przykładowo o zlewni mówimy, określając przekrój ją zamykający, by było jasne, o jaką przestrzeń nam chodzi.

Na proces kształtowania się specjalistycznego nazewnictwa, związany ściśle z rozwojem nauki o wodzie, nałożyło się prawodawstwo, które rządzi się swoimi zasadami. Szczególne znaczenie miała transpozycja zapisów unijnych dyrektyw – Ramowej Dyrektywy Wodnej, dyrektywy powodziowej czy dyrektywy ściekowej. Dokumenty te, nie dość, że napisane językiem prawniczym, to konstruowane były po angielsku i następnie tłumaczone na języki krajów członkowskich. Poprawność i trafność tłumaczeń unijnych aktów prawnych to temat na osobny artykuł. Dość powiedzieć, że pojawiły się nowe pojęcia odnoszące się do gospodarowania wodami. Na przykład jednolite części wód, silnie zmienione części wód, cele środowiskowe, dobry potencjał ekologiczny i wiele innych. Niektóre z nich potrzebowały formalnych definicji, by od początku były zrozumiałe.

Kolejną, bardzo specyficzną cechą sposobu mówienia o wodzie jest używanie dużej liczby skrótów i skrótowców. Nie zdawałam sobie sprawy, jak wiele takich akronimów stosujemy w gospodarce wodnej do momentu, w którym zostałam poproszona o napisanie bardzo syntetycznego podsumowania dotyczącego wody dla osoby zupełnie niezwiązanej z branżą. Nie mogłam więc stosować tak typowych dla mnie sformułowań jak jcwp, bo były one dla odbiorcy nic nie znaczącą zbitką liter. Jeszcze ciekawiej zrobiło się, gdy przyszło mi spisać kluczowe dokumenty planistyczne dotyczące wody. Lista wyglądała tak:

  • II aPGW,
  • aPZRP,
  • PPSS,
  • PPNW,
  • MRP i MZP,
  • WORP,
  • Program azotanowy.

W planistyce praktycznie każdy dokument opatrzony jest skrótem. Długie nazwy powodują, że częściej operujemy ich akronimami niż pełnym brzmieniem, np. PZRP (nie mylić z PZPR) to „Plan zarządzania ryzykiem powodziowym w dorzeczu…”. PPNW ma podobne długościowo rozwinięcie w postaci „Programu przeciwdziałania niedoborowi wody”. Nawet nazwę Ramowej Dyrektywy Wodnej wszyscy skracamy do RDW, czasem potocznie mówiąc „ramówka”.

Podsumowując, moim zdaniem o wodzie i gospodarce wodnej mówimy specyficznym językiem. Wydaje mi się jednak, że jest tak w każdej branży. Z całą pewnością moi koledzy bankowcy używają na co dzień ekonomicznego żargonu, którego wciąż się uczę.

Hydrologiczna “bańka”

Czy łatwo jest więc nas, hydrologów czy szerzej ekspertów i ekspertki od wody, zrozumieć? Sami, wewnątrz naszej „bańki” rozumiemy się zazwyczaj świetnie. Po to tworzyliśmy przez całe dekady (o ile nie dłużej) nasz język. Wchodząc w branżę związaną z gospodarką wodną, należy się go nauczyć. Do dziś wspominam mój monitor w pierwszej pracy w regionalnym zarządzie gospodarki wodnej, który obkleiłam karteczkami samoprzylepnymi z kluczowymi pojęciami. Z czasem znikały. Początkowo zastępowane nowymi, a potem przestawały mi być potrzebne. Wraz z doświadczeniem nabieramy wprawy w posługiwaniu się branżowym żargonem. Ze mną było tak samo. Przez ostatnie kilkanaście lat nauczyłam się o wodzie mówić bardzo profesjonalnie i ekspercko. Ale czy zrozumiale?

Używany w gospodarce wodnej język specjalistyczny nie jest dla laików ani prosty, ani oczywisty. Jak każdy fachowy żargon. Pewnie z tą myślą do praktycznie każdego dokumentu planistycznego z zakresu gospodarki wodnej tworzone są streszczenia w języku niespecjalistycznym. W zamyśle mają one ułatwić odbiór dokumentu oraz udział społeczeństwa w jego konsultacjach. Miałam okazję pisać kilka takich streszczeń niespecjalistycznych.

Dla mnie, ekspertki z kilkunastoletnimi naleciałościami branżowymi, było to niesamowite wyzwanie. Do tego stopnia, że prosiłam zaprzyjaźnione osoby, zupełnie niezwiązane z tematem wody, o przeczytanie i wskazanie niezrozumiałych fragmentów. Jakież było moje zaskoczenie, gdy bardzo uproszczona w mojej ocenie treść wciąż zawierała wiele specjalistycznych i nieużywanych powszechnie pojęć. Podobne uwagi miały osoby współpracujące z nami i zajmujące się komunikacją i promocją projektu. Ich spojrzenie było zupełnie inne niż nasze, eksperckie. To pewnie wtedy, parę lat temu, narodziła się we mnie myśl, że trudno nas – ekspertów i ekspertki od wody – zrozumieć.

Zamykając się w naszej wodnej bańce, zapominamy, że świat zewnętrzny nie mówi naszym żargonem. To, co dla nas oczywiste i zrozumiałe, dla osób postronnych wcale takie być nie musi. W tym przekonaniu utwierdziłam się, zaczynając pracę w banku. Od roku odpowiadam na niezliczone pytania dotyczące hydrologii czy gospodarki wodnej. Wyjaśniam, czym są zasoby dyspozycyjne, przepływ nienaruszalny, czym różni się stan ekologiczny od chemicznego i czemu dla wód podziemnych nie ma stanu ekologicznego, ale jest ilościowy.

Z drugiej strony uczestniczę w wielu dyskusjach dotyczących roli gospodarki wodnej w rozwoju społeczno-gospodarczym Polski i całej Europy. Horyzontalny temat wody dotyka wielu obszarów i branż. Ponieważ jednak specjaliści od wody (w tym ja, choć bardzo staram się to zmienić) mówią trudnym językiem, używając wielu skrótów i skrótowców, często są słabo słyszani i nierozumiani w takiej dyskusji. W mojej ocenie stąd też, między innymi, bierze się bardzo niedoceniana rola gospodarki wodnej.

Nasz specjalistyczny żargon jest nam bardzo potrzebny, by dobrze rozumieć się w naszym gronie. Jednak wychodząc poza nasz wodny świat, powinniśmy, w mojej opinii, upraszczać komunikaty. Mówić głośno i jasno o rzeczach, które nam wydają się niezwykle proste i oczywiste, czasem w naszym środowisku wielokrotnie omówione na wszystkie strony i ze wszystkich perspektyw. Musimy, jako eksperci, pamiętać, że komunikujemy się z ludźmi, którzy ostatni raz z kwestiami wodnymi mieli do czynienia w szkole i to wiele lat temu. To bardzo trudne, wiem z doświadczenia, ale warte wysiłku.

Budowanie szerokiej świadomości społecznej na temat wody jest, jak cała edukacja, jednym z najważniejszych działań na rzecz poprawy jakości i ilości wody. Tak wynika praktycznie z każdego z dokumentów planistycznych w gospodarce wodnej. „Wodne Sprawy” już od roku realizują tę wizję, publikując przystępne teksty dotyczące wielu aspektów wodnych, ale także bardziej specjalistyczne dla zainteresowanych w dziale nauka.

Na koniec jeszcze jedna rzecz: myślę, że warto stworzyć słownik o wodzie dla niespecjalistów, takie miejsce, gdzie wyjaśnione zostałyby wszystkie zawiłości dotyczące wody i rozszyfrowane wszystkie skróty i nazwy dokumentów. Dobrze byłoby mieć jeden adres, gdzie można byłoby odesłać każdego zainteresowanego. Już wkrótce „Wodne Sprawy” zyskają takie kompendium.

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Zgadzając się, zgadzasz się na użycie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Close Popup
Privacy Settings saved!
Ustawienie prywatności

Kiedy odwiedzasz dowolną witrynę internetową, może ona przechowywać lub pobierać informacje w Twojej przeglądarce, głównie w formie plików cookie. Tutaj możesz kontrolować swoje osobiste usługi cookie.

These cookies are necessary for the website to function and cannot be switched off in our systems.

Technical Cookies
In order to use this website we use the following technically required cookies
  • wordpress_test_cookie
  • wordpress_logged_in_
  • wordpress_sec

Cloudflare
For perfomance reasons we use Cloudflare as a CDN network. This saves a cookie "__cfduid" to apply security settings on a per-client basis. This cookie is strictly necessary for Cloudflare's security features and cannot be turned off.
  • __cfduid

Odrzuć
Zapisz
Zaakceptuj

music-cover