Czy zeszłoroczny śnieg nas jednak obchodzi?

zeszłoroczny śnieg

Kolejne bezśnieżne święta Bożego Narodzenia za nami. Zaraz zaczynają się szkolne ferie zimowe. Wszystko wskakuje na to, że także bez śniegu. Czy to skutek globalnych zmian klimatu, czy może stan przejściowy? Śnieg jest zasobem wody, który ma bardzo duże znaczenie w przeciwdziałaniu rozwojowi suszy, w zasilaniu rzek, ale także w rolnictwie. O tym, czy śnieg pozostanie dla nas tylko zimowym wspomnieniem, rozmawiam z panem Arturem Surowieckim, klimatologiem, synoptykiem i łowcą burz.

Marta Saracyn: Zima w kalendarzu jest już od blisko 3 tygodni. Mam takie subiektywne wrażenie, że z roku na rok śniegu mamy coraz mniej. Trochę spadło w grudniu. Święta w tym roku mieliśmy bez śniegu, zaraz zaczynają się ferie, a perspektywy na typowo zimowe zabawy są dość słabe. Czy faktycznie w Polsce w ostatnich latach śniegu jest coraz mniej czy to tylko odczucie osoby spragnionej tej bieli za oknem?

Artur Surowiecki: Jeśli porównamy stan obecny i to, co się działo kiedyś, to rzeczywiście, od około roku 1990 zim śnieżnych w Polsce ubyło. W ostatnim czasie zdarzają się raz na nie więcej niż 4 – 5 lat. Mówimy tutaj o takich zimach, w których pokrywa śnieżna zalega przynajmniej przez tydzień. Jest to bardzo krótko, w porównaniu z czasami, kiedy średnia długość występowania pokrywy śnieżnej przekraczała w wielu rejonach naszego kraju 60 dni. W tej chwili mówimy o maksymalnie 35 – 40 dniach. Ta różnica jest bardzo duża. Jest zdecydowanie cieplej, zwłaszcza końcówka jesieni i początek zimy to okres występowania wysokich jeszcze temperatur.

Popatrzmy również na to, co się dzieje w styczniu, w lutym. Coraz częściej napływają do nas masy cieplejszego powietrza. Oczywiście  jest to niewątpliwie duża zasługa tak zwanej cyrkulacji strefowej. Ona  często jest najbardziej aktywna nad Europą właśnie zimą. Czym jest? To wiatry zachodnie, które występują nad Europą w miesiącach zimowych. Nasilają się ze względu na wzrost gradientu termicznego i barycznego między północą a południem. Północ się wychładza ze względu na noc polarną. W strefie od Nowej Funlandii przez Islandię po północ Europy tworzą się potężne niże baryczne. Pojawia się również stratosferyczny wir polarny, który dodatkowo moduluje przepływ zachodni w troposferze, czyli w dolnej warstwie atmosfery.

M. S.: Od czego zależy ilość spadającego śniegu? Jakie powinny wystąpić zjawiska, aby śnieżne zimy pojawiały się częściej niż co 4 – 5 lat? Jaka sytuacja musiałaby mieć miejsce, żeby tego śniegu nam naprawdę napadało i żeby nie roztopił się w przeciągu kilku dni?

A. S.: Jeszcze niedawno, w przypadku cyrkulacji strefowej napływały do nas mniej zasobne w ciepło masy powietrza znad Atlantyku. W Ostatnich kilkunastu latach powietrze docierające do Europy z zachodu jest jednak wyraźnie cieplejsze. Ma to związek z tym, że znacznie wzrosła temperatura wód. Zjawisko to dotyczy powierzchni wszystkich oceanów. Jest to jasny, mierzalny przejaw globalnych zmian klimatycznych. Ten wzrost temperatury powierzchniowej Atlantyku występuje również w rejonie Europy. Dodatkowo, w ostatnich latach bardzo intensywnie topi się pokrywa śnieżna i lodowa za północnym kołem podbiegunowym, na Grenlandii. Ma to pewien wpływ na lokalne spadki temperatury w rejonie tej wyspy, niemniej finalnie okazuje się, że średnia temperatura wód jest coraz wyższa. Z tego powodu cyrkulacja strefowa, wir mas powietrznych z zachodu ściąga do Europy o wiele cieplejsze powietrze niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu. To są różnice rzędu nawet 3 – 4°C. Pozornie wydaje się, że to niewiele, ale kiedyś, przy napływach mas powietrza z północnego zachodu i z zachodu, temperatura oscylowała w okolicach 0°C i mieliśmy wtedy pogodę sprzyjającą opadom śniegu, ale też i roztopom. Grunt w czasie zimy mógł nasycić się wilgocią, a poziom wód gruntowych był wysoki.

W tej chwili przy na masach powietrznych docierajacych z zachodu zimą mamy temperaturę dodatnią. Opady śniegu już nie występują. Mamy 3 – 5°C na plusie, a w skrajnych przypadkach, tak jak to było w Nowy Rok, rekordowo wysokie temperatury sięgające nawet 17-19°C. Jest to zdarzenie bardzo wyjątkowe, występujące w styczniu teoretycznie nie częściej niż raz na –kilkadziesiąt, może nawet 100 lat. Tymczasem w 2022 r. też było bardzo ciepło na początku stycznia. W przyszłości prawdopodobieństwo występowania takich bardzo ciepłych dni od grudnia do lutego wzrośnie.

M. S.: To trochę brzmi tak, jakby trzeba było się z wizją śniegu i śnieżnych zim, a także jeżdżenia w Polsce na nartach powoli żegnać. Wygląda na to, że będzie cieplej. Czy dobrze rozumiem, że w najbliższym czasie będziemy zmuszeni wyjeżdżać na narty na lodowce w Alpach?

A. S.: U nas będzie coraz trudniej uprawiać sporty zimowe, bowiem ogólnie średnia temperatura na świecie rośnie. Co prawda są to wzrosty rzędu części setnych stopnia Celsjusza w ciągu roku, jeśli jednak popatrzymy na dłuższy okres, to już notujemy wzrost rzędu 0,6 – 0,7°C. To też niby niedużo, ale jeśli do tej pory mieliśmy zimy ze średnią temperaturą około 0°C i z opadami śniegu, to jak dodamy ten wzrost, sytuacja zmienia się diametralnie.

W Europie i w ogóle na naszej półkuli, w rejonie koła podbiegunowego i mniej więcej od 40° szerokości geograficznej północnej, do granicy koła podbiegunowego temperatura rośnie szybciej niż w innych częściach świata. Jest to tak zwane arktyczne wzmocnienie – Arctic Amplification to Global Warming. Efektem tego jest coraz mniejszy opad śniegu w Europie. Oczywiście, śnieg całkiem nas nie opuści. Nadzieję daje możliwość takiego ułożenie się ośrodków kształtowania pogody zimą, że do Europy zacznie napływać chłodne powietrze z głębi kontynentu – zza Uralu,. To tam w miesiącach zimowych mamy bardzo duże spadki temperatur.

M. S.: Mówił Pan o zmianach klimatu i o ich wpływie na zmniejszenie się ilości śniegu w Europie. Z drugiej strony zmiany klimatu to też pewne nasilanie zjawisk pogodowych. Czy grozi nam taka zamieć, jaką obserwowaliśmy w grudniu w Stanach Zjednoczonych? W USA w wyniku bardzo silnych opadów śniegu doszło do paraliżu kraju. Były także ofiary śmiertelne. Czy u nas też może zaistnieć taka sytuacja?

A. S.: W USA mamy specyficzne, południkowe ułożenie pasm górskich i nizin. Powoduje to, że zderzenia dwóch skrajnych mas powietrznych – zimnej z północy i ciepłej z południa – przebiegają o wiele gwałtowniej niż u nas. Zimą efektem tych zderzeń jest rozwój bardzo silnych ośrodków niżowych, które przechodzą między innymi przez wschodnią część Stanów Zjednoczonych. One, po swojej północnej i zachodniej stronie , sprowadzają bardzo zimne masy powietrza z północy. Towarzyszy im również występowanie wyjątkowo obfitych opadów śniegu, a także właśnie zamieci z wiatrem w porywach często przekraczającym 100 km/h. To dodatkowo potęguje zawieje. Mówiąc krótko – zima stulecia. W Polsce także zdarzają się takie zjawiska pogodowe, z tym, że częstotliwość ich występowania jest nieporównywalnie mniejsza niż w Stanach Zjednoczonych, nie częściej niż raz na 30 – 40 lat. W słynnym roku 1979, gdy mieliśmy podobną zimę w Polsce, w wielu miejscach w ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin spadło ponad 70 – 80 cm śniegu. Nie jest oczywiście wykluczone, że globalne zmiany klimatyczne spowodują, że częstość takich zjawisk w Europie się zwiększy. Nie sądzę jednak, by zmiany klimatu, ze względu na efekt wzmocnienia globalnego ocieplenia na północnej półkuli, spowodowały regularne występowanie katastrofalnych opadów śniegu. Gradient temperatury między północą a południem stopniowo się zmniejsza, co powoduje, że prąd strumieniowy, czyli smuga wiatru wiejąca w atmosferze na poziomie około 8 – 10 km, jest słabszy i meandruje, tworzą się blokady cyrkulacyjne i wolno przemieszczające się wyże, które mogą nad Europą zalegać przez 2-3 tygodnie. To bardzo niekorzystna sytuacja, zwłaszcza dla energetyki odnawialnej, ponieważ w miesiącach jesiennych i zimowych często wiążę się ze zjawiskiem jednoczesnego braku wiatru i występowania zachmurzenia całkowitego (tzw. Dunkelflaute). Żeby powstał głęboki niż, to oprócz gradientu temperatury między północą a południem, musi pojawić się również bardzo silny prąd strumieniowy. Taki niż ściągnąłby z jednej strony bardzo zimne powietrze północne znad Rosji, a z drugiej strony zaciągnął bardzo ciepłe, zalegające na południu nad morzem Śródziemnym. Całkiem prawdopodobne jest to, że w najbliższych kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu latach takich zjawisk będzie mniej niż do tej pory. Nie raz na 30, a raz na 50 – 60 lat. Przy czym należy podkreślić, że dysponujemy zbyt krótką serią pomiarową, żeby spróbować określić prawdopodobną częstotliwość występowania tych zjawisk. To jest około 100, może 150 lat bardziej wnikliwych obserwacji meteorologicznych w Europie. Na ten moment mamy za mało danych, żeby formułować jakieś poważniejsze wnioski dotyczące częstości występowania gwałtownych śnieżyc czy nawet wręcz burz śnieżnych. Wiemy, że wystąpienie takich zjawisk pogodowych w Polsce jest możliwe praktycznie od listopada do nawet połowy kwietnia, bo wtedy teoretycznie mogą kształtować się głębokie niże z katastrofalnymi opadami śniegu i wichurami.

Głębokie niże sprowadzające silne śnieżyce i bardzo duże spadki temperatury powietrza w centrum Europy zawsze formują się na południe i południowy zachód od Polski. Następnie przechodzą przez nasz kraj, nacierając z południowego zachodu i kierują się w stronę Białorusi, Ukrainy i Rosji. Ewentualnie mogą przejść nad Morze Bałtyckie. Wtedy jednak efekt zderzenia się tych dwóch skrajnie różnych mas powietrznych będzie słabszy, ponieważ niż zaciągnie mniej chłodnych mas powietrza znad Rosji. Szczególnie groźne są przypadki, gdy niż idzie od południowych Niemiec, przechodzi przez Polskę i kieruje się w stronę Rosji.

M. S.: W takim razie będę bacznie obserwować prognozy pogody i z nadzieją na śnieg wypatrywać tych niży ze strony południowej i zachodniej. Dziękuję bardzo za rozmowę.

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Zgadzając się, zgadzasz się na użycie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Close Popup
Privacy Settings saved!
Ustawienie prywatności

Kiedy odwiedzasz dowolną witrynę internetową, może ona przechowywać lub pobierać informacje w Twojej przeglądarce, głównie w formie plików cookie. Tutaj możesz kontrolować swoje osobiste usługi cookie.

These cookies are necessary for the website to function and cannot be switched off in our systems.

Technical Cookies
In order to use this website we use the following technically required cookies
  • wordpress_test_cookie
  • wordpress_logged_in_
  • wordpress_sec

Cloudflare
For perfomance reasons we use Cloudflare as a CDN network. This saves a cookie "__cfduid" to apply security settings on a per-client basis. This cookie is strictly necessary for Cloudflare's security features and cannot be turned off.
  • __cfduid

Odrzuć
Zapisz
Zaakceptuj

music-cover