23 maja br. Amerykańska Narodowa Administracja Oceaniczna i Atmosferyczna (NOAA) opublikowała prognozę na nadchodzący sezon huraganów, który nad Północnym Atlantykiem trwa od 1 czerwca do 30 listopada. Wynika z niej, że rok 2024 będzie dziewiątym z rzędu rokiem o ponadprzeciętnej intensywności tropikalnych burz nad Ameryką. Wiele wskazuje na to, że anomalia pogodowe pobiją rekord z ubiegłego roku.
Sezon huraganów 2024 – co czeka Amerykę Północną i Środkową?
Według NOAA w tym roku nad Atlantykiem może utworzyć się od 17 do 25 burz z siłą wiatru przewyższającą 65 km/h – według obowiązujących przepisów zostaną one nazwane, aby skuteczniej informować społeczeństwo o zagrożeniach. Od czterech do siedmiu z nich ma szansę stać się huraganami kategorii 3 lub wyższej, z prędkością wiatru przekraczającą 178 km/h.
Dla porównania zazwyczaj sezon huraganów w Ameryce obejmuje ok. 14 silnych burz oraz trzy poważne huragany. W 2023 r., który uznany został za czwarty najburzliwszy w historii, nazwano aż 20 burz, a siedem z nich zasłużyło na miano huraganów (występowała siła wiatru powyżej 119 km/h). Nad ląd dotarł jedynie huragan Idalia, który w momencie uderzenia w plaże Florydy z wiatrem o sile ponad 200 km/h wywołał fale sięgające 3,5 m. W Stanach Zjednoczonych zginęło 12 osób, a straty oszacowano na 3,6 mld dol. Na Kubie 10 tys. osób ewakuowano z powodu ryzyka podtopienia.
Dlaczego huragany są coraz częstsze i bardziej intensywne?
Nadchodzący sezon huraganów z 85 proc. prawdopodobieństwem będzie bardziej intensywny niż norma. Wynika to z szeregu czynników, które nakładają się na siebie, tworząc sprzyjające warunki dla rozwoju tropikalnych cyklonów.
Po pierwsze, temperatura wody w Atlantyku utrzymuje się na wyjątkowo wysokim poziomie, zbliżonym do dotychczasowych rekordów. Taka kumulacja ciepła w dużych zbiornikach wodnych sprzyja powstawaniu gwałtownych burz tropikalnych. Po drugie, wiosną 2024 r. wygasa ciepła faza oscylacji południowej znana jako El Niño, ustępując miejsca fazie chłodnej, czyli La Niña. Ta zmiana oznacza, że na północno-zachodnim obszarze Ameryki Północnej dotychczasowa ciepła i sucha pogoda, zmieni się w chłodniejszą i bardziej wilgotną. Niestabilne warunki związane z nadejściem fazy La Niña znacząco zwiększają ryzyko rozwoju huraganów.
Na wspomniane wyżej czynniki nakłada się obserwowane od dekad stopniowe ocieplenie klimatu. Topniejące w coraz szybszym tempie lodowce zwiększają ilość wody w oceanie, a podwyższony poziom morza to większe ryzyko niszczycielskich burz, które regularnie nawiedzają południowe wybrzeże Stanów Zjednoczonych oraz atlantyckie wyspy, zwłaszcza Kubę.
System wczesnego ostrzegania, czyli nazwać burzę
Ostrzeżenie NOAA nie ma oczywiście na celu wywołania paniki wśród Amerykanów. Wręcz przeciwnie – przygotowanie społeczeństwa na sezon huraganów okazuje się najskuteczniejszą metodą minimalizacji dewastujących skutków burz. Jak podaje ONZ, w latach 70. XX w. tropikalne cyklony spowodowały 350 tys. zgonów w skali globalnej. Mimo że anomalia pogodowe w ostatnich dekadach uległy nasileniu, w latach 2010-2019 liczba ofiar śmiertelnych zmalała do 20 tys. Fenomen ten tłumaczy się właśnie lepszym przygotowaniem infrastruktury i obywateli na nagłe zjawiska pogodowe.
Podczas gdy w Stanach Zjednoczonych system wczesnego ostrzegania jest dobrze rozwinięty i wydaje się działać, wiele wyspiarskich krajów wciąż ponosi ogromne straty z powodu huraganów. Od 27 do 30 maja br. na Antigua i Barbuda odbywa się Czwarta Międzynarodowa Konferencja nt. Małych Rozwijających się Państw Wyspiarskich (SIDS), na której omawia się m.in. wzmocnienie odporności na katastrofy pogodowe. Jednocześnie mówi się o rozszerzeniu skali określającej nasilenie huraganów o szósty, najwyższy stopień. Od 2013 r. na Oceanie Spokojnym zaobserwowano bowiem pięć cyklonów z siłą wiatru powyżej 308 km/h, które roboczo nazywa się monstrualnymi burzami (z ang. monster storms). Zdaniem meteorologów zasługują one na specjalne wyróżnienie, tym bardziej, że warunki do ich rozwoju są coraz bardziej sprzyjające.
Wiadomo już, jakie imiona otrzymają burze w nadchodzącym sezonie letnim. Zgodnie z przyjętymi zasadami, nazwy nadawane są alfabetycznie, na przemian żeńskie i męskie. Sezon huraganów w 2024 r. rozpocznie się od burzy o imieniu Alberto. Następnie pojawią się Beryl, Chris i Debby. Lista, obejmująca łącznie 21 pozycji, zamyka się na imieniu William. Pozostaje pytanie, czy te imiona wystarczą na cały sezon – czas pokaże.
Zdj. główne: Wikipedia/Jeff Schmaltz, MODIS Rapid Response Team, NASA/GSFC