Gatunki obce – inwazje, które budzą zachwyt

Gatunki obce

Inwazyjne gatunki obce uznawane są za jedno z największych zagrożeń dla światowej bioróżnorodności. Jednakże nie jest to zagrożenie, które przybyło z kosmosu. Gatunki obce, o ile rzeczywiście są obce dla przyrody w danym regionie, to z pewnością nie są takie dla człowieka, który ponosi pełną odpowiedzialność za ich pojawienie się w nowym miejscu. Obecność tych gatunków wynika przecież z przeniesienia ich przez ludzi poza naturalny zasięg, niezależnie od tego, czy było to działanie zamierzone, czy nie.

Dobrze nam znane gatunki obce

Najbardziej obce przyrodzie są gatunki udomowione, czyli takie, na których proces ewolucyjny wpłynął człowiek, dostosowując je do swoich potrzeb. Przykładami są tu najchętniej utrzymywane zwierzęta domowe, czyli pies i kot, a także zwierzęta gospodarskie, takie jak świnia czy bydło. Żaden z nich nie występuje naturalnie w przyrodzie, gdyż nie dziedziczą one zasięgów swoich przodków. Oznacza to, że człowiek jest za nie szczególnie odpowiedzialny. Podobnie jest w przypadku wielu gatunków egzotycznych, które człowiek bierze pod swoją opiekę celem utrzymywania w roli zwierząt towarzyszących, ozdobnych lub hodowlanych. Można tu wyróżnić całą paletę gadów, płazów, ryb i bezkręgowców wodnych.

Gatunki obce występują, oczywiście, także wśród roślin. Można zaryzykować stwierdzenie, że większość roślin znanych przeciętnemu człowiekowi to właśnie gatunki obce. Wystarczy spojrzeć na ogrody, parki, pola czy sady, gdzie uprawiane są nie tylko rozmaite odmiany udomowionych roślin, lecz także ozdobne egzotyki. Nie ma w tym nic złego, dopóki człowiek bierze odpowiedzialność za swoje działania.

Skąd się biorą gatunki obce?

Niestety w wielu przypadkach człowiek od tej odpowiedzialności ucieka, porzucając swoich podopiecznych. Podobnie jest w przypadku roślin, które nie tylko bywają wyrzucane do środowiska przyrodniczego, ale również same „uciekają” z upraw i przydomowych ogródków. Oczywiście dróg wprowadzania gatunków obcych wyróżnia się o wiele więcej, jednak u podstaw większości z nich leży zwyczajne niedbalstwo i brak poczucia odpowiedzialności za konsekwencje własnych działań.

Trudno obwiniać obserwowane w środowisku gatunki obce za to, że próbując odnaleźć się w nieznanym sobie świecie lub zwyczajnie w nim przeżyć, niekiedy stwarzają zagrożenie (np. konkurując z gatunkami rodzimymi) i stają się tym samym inwazyjne. Dlatego też warto stosować określenia, takie jak gatunek obcy czy inwazyjny gatunek obcy, zgodnie z ich przeznaczeniem. Każde z tych określeń wskazuje wyraźnie na odpowiedzialność człowieka, zarówno za ich obecność w danym ekosystemie, jak również za ewentualną inwazyjność. W końcu dotyczy ona wyłącznie gatunków obcych, czyli wprowadzonych przez ludzi.

Do najczęstszych przyczyn porzuceń zwierząt domowych zaliczyć można dokonywanie zakupów pod wpływem chwili, czyli bez przygotowania merytorycznego, a zatem bez wiedzy, jak opiekować się danym gatunkiem i jakie są jego potrzeby. Wielu opiekunów zwierząt nie ma pojęcia, jakie gatunki hoduje. Jedną z przyczyn jest oferowanie ich pod nieprecyzyjnymi nazwami handlowymi. Jako przykład można podać tu nazwę „żółw wodno-lądowy”, pod którą może kryć się co najmniej kilka różnych gatunków tych zwierząt. Warto jednak podkreślić, że nazwy te są pewnego rodzaju odpowiedzią na potrzeby klientów, co wskazuje na to, że nazwa gatunkowa i wiedza na temat potrzeb danego zwierzęcia jest po prostu nieistotna.

Rynek zoologiczny zmaga się z licznymi problemami. Nie bez powodu w niektórych sklepach wciąż można zakupić gatunki, które nie powinny się tam znaleźć. Będą to nie tylko zwierzęta obecne na listach inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla Polski i Unii (np. rak luizjański), lecz także ryby genetycznie zmodyfikowane (np. danio fluo), a nawet ryby sztucznie barwione metodą iniekcji podskórnej. Obecność takich gatunków w sklepach jest efektem luk prawnych, a także ograniczonej kontroli i wciąż mizernego zainteresowania opinii publicznej. Przy „odgórnym zezwoleniu” trudno o zmiany, kiedy dostępność takich zwierząt wciąż przyciąga licznych klientów niezainteresowanych biologią i potrzebami swoich przyszłych podopiecznych.

„Wolność” gatunków obcych

Przypuszcza się, że do środowiska trafia jedynie część porzucanych zwierząt związanych ze środowiskiem wodnym. Większość, z uwagi na swoje niewielkie rozmiary, jest spuszczana żywcem w toalecie. W obu przypadkach „opiekunowie” próbują usprawiedliwiać się, nazywając porzucenia „wypuszczaniem na wolność” lub „darowaniem drugiego życia”. To ostatnie często jest próbą ucieczki od leczenia zwierząt z problemami zdrowotnymi. Oczywiście to nie zwierzę zyskuje wolność, która powinna być tu rozumiana jako zapewnienie należytej opieki i warunków życia, lecz opiekun próbujący się uwolnić od obowiązku. Nie widząc śmierci swojego podopiecznego, nie czują się za nią odpowiedzialni.

Większość porzuconych w środowisku zwierząt ginie już w pierwszych godzinach i dniach, głównie z powodu wychłodzenia i odniesionych ran. Niektóre gatunki egzotyczne mogą przeżyć nawet kilka miesięcy, jeśli zostały porzucone w okresie letnim. Jedynie nieliczne zdołają przetrwać zimę, a może i się rozmnożyć. Zgodnie z obowiązującymi przepisami należałoby traktować je jako zwierzęta bezdomne, a tym samym powinny zostać odłowione. O tym, czy zwierzęta obserwowane w środowisku rzeczywiście nie mają domu, decydują samorządy lokalne. W przypadku podejrzenia, że dane zwierzę nigdy nie miało opiekuna, nie podejmuje się odłowu.

W ucieczce samorządów od realizacji swoich zadań sprzyja podejście lokalnych społeczności. W wielu przypadkach porzucone zwierzęta, w szczególności te egzotyczne, zamieniane są w miejscowe atrakcje, co jedynie przyczynia się do kolejnych porzuceń. Klasycznym przykładem będą tu żółwie ozdobne. Kupowane z reguły mają wielkość monety pięciozłotowej, a szybko osiągają rozmiary przerastające nie tyle terrarium, co oczekiwania nieprzygotowanego opiekuna.

Oczywiście nie dotyczy to wszystkich gatunków, a jedynie tych, które nie są traktowane przez przeciętnego człowieka jako potencjalne zagrożenie. Inaczej sytuacja wygląda choćby w przypadku węży czy ryb piraniowatych, których obecność w środowisku chętnie jest nagłaśniana przez media. Na przykład, w każdym województwie w Polsce pojawił się co najmniej jeden artykuł o tym, że jakiś wędkarz odłowił piranię paku. Powstaje efekt „wow, co jeszcze można złapać w polskich rzekach?”. Znacznie mniej uwagi poświęca się samemu zwierzęciu, temu, że zostało porzucone.

Podobnie można napisać o psach i kotach. Tylko te drugie mają przyzwolenie przynajmniej części opinii publicznej na swobodne bieganie bez nadzoru. Tak zwane koty wychodzące są tu jednym z przykładów ucieczki opiekuna od obowiązków, a przecież odpowiada on za swoich podopiecznych, w tym za ich bezpieczeństwo oraz ewentualne zagrożenie stwarzane dla przyrody. Problem jest na tyle powszechny, że według najnowszych raportów BirdLife, opartych na danych Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody IUCN, kot jest inwazyjnym gatunkiem obcym, niebezpiecznym dla zagrożonych gatunków ptaków. Kolejny na liście jest pies. Dopiero kilka pozycji dalej w zestawieniu pojawia się wizon amerykański (norka amerykańska) czy szop pracz. Należy tu podkreślić, że nie jest to i nigdy nie była wina tych zwierząt, a ich nieodpowiedzialnych opiekunów.

Gatunki obce
D’automne Dragon/Adobe Stock

Gatunki obce atrakcją turystyczną

Obecnie w Polsce można obserwować kilka przypadków wartych uwagi. Pierwszym jest wciąż nieliczna populacja aleksandretty obrożnej. O tej „sensacji ornitologicznej” rozpisują się co roku media, a społeczeństwo zachwyca się tymi papugami, które zamiast odłowić, potraktowano jako lokalną atrakcję. Władze mogą nie reagować, ponieważ nieodłowienie pierwszych papug, które jeszcze można było uznać, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, za bezdomne, przyczyniło się do ich rozmnożenia, jak również ewentualnego uwolnienia kolejnych osobników. Tym samym jako zwierzęta nieudomowione, ale żyjące w warunkach niezależnych od człowieka, zaczęły spełniać ustawową definicję zwierząt dzikich, a te traktowane są jako dobro ogólnonarodowe i należy zapewnić im swobodny byt.

Na zdecydowanie bardziej zaawansowanym etapie są już „lokalne maskotki” kilku miast w różnych regionach kraju, czyli nutrie. Na ich przykładzie można obserwować dalsze losy takich zwierząt, które z uwagi na niekontrolowany rozrost populacji i stwarzanie zagrożenia dla bioróżnorodności i powiązanych usług ekosystemowych (np. niszczenie brzegów rzek) zostały umieszczone na liście inwazyjnych gatunków obcych – w tym przypadku – stwarzających zagrożenie dla Unii. Doprowadza się do sytuacji, w której nutrie nie mogą liczyć na inne rozwiązanie niż odłowienie i uśpienie. A przecież można było temu zaradzić, nim populacja się rozrosła.

Można było stworzyć lokalny azyl i wykorzystać ewentualne nagłośnienie w mediach do promocji rozwiązania szanującego dobro tych zwierząt oraz odpowiedzialność za nie. Niestety, o ile nie brakuje głosów przeciwnych eliminacji nutrii, o tyle nikt nie podejmuje się próby utworzenia dla nich azylu, choć problem ten znany jest od lat.

Od tego już niedaleko do kopiowania takich miejsc w innych regionach, z czym wiąże się porzucanie kolejnych zwierząt, przyszłych inwazyjnych gatunków obcych. To wszystko dzieje się pomimo występujących konfliktów, które – z uwagi na niepodejmowanie działań odgórnych – rozwiązywane są poprzez samosądy: trucie, okaleczanie i zabijanie. Jednak nawet to nie zniechęca właścicieli do „uwalniania” swoich pupili.

Destrukcyjna działalność człowieka

Na tym uciekanie od odpowiedzialności się jednak nie kończy. Gdy sytuacja wymyka się spod kontroli, a jednocześnie widać już konieczność podjęcia działań, gdyż problem zaczął dotykać człowieka, pojawia się metaforyka militarna. Dotychczas budzące zachwyt zwierzęta zaczynają być nazywane szkodnikami. Choć nie są stroną konfliktu, nazywa się je „najeźdźcami”. Określenia te, w przeciwieństwie do gatunku obcego czy inwazyjnego gatunku obcego, zrzucają winę z człowieka na zwierzę, bo właśnie to należy rozumieć przez określanie ich szkodnikiem czy wrogiem. Tymczasem to człowiek jest odpowiedzialny za występowanie gatunków obcych w środowisku i to on, za pośrednictwem tych gatunków, stwarza zagrożenie dla bioróżnorodności.

Luźno rzucane „najbardziej inwazyjny jest człowiek” ma zniechęcać do podejmowania działań zaradczych, polegających m.in. na odłowie gatunków obcych ze środowiska, a jednocześnie wskazuje, że osoba rzucająca tym hasłem nie bardzo orientuje się w tematyce, stosując określenia niezgodnie z ich przeznaczeniem. Zestawianie gatunków, których wyborem nigdy nie było znalezienie się w obcym sobie świecie, nieważne jak często nazywanym ich „nowym domem”, z człowiekiem, który może za nie wybierać, jest zwyczajnie nie w porządku. Człowiek jest bezsprzecznie najbardziej destrukcyjnym gatunkiem na świecie, jednak z pewnością nie obcym i nie inwazyjnym, gdyż inwazyjność dotyczy wyłącznie gatunków obcych, często porzuconych.

Biorąc pod swoją opiekę zwierzę, jesteśmy za nie odpowiedzialni. Jednak pomimo najlepszych chęci zdarzają się sytuacje, w których nie jest możliwe sprawowanie nad nim dalszej opieki. W takiej sytuacji jesteśmy zobowiązani do znalezienia naszemu podopiecznemu nowego opiekuna i najlepszych warunków do życia. Porzucenie w środowisku nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.


W artykule korzystałem m.in. z prac:

[1] Bellard C., Cassey P., Blackburn T. M. 2016. Alien species as a driver of recent extinctions. Biology letters, 12: p.20150623.

[2] Bláha M., Weiperth A., Patoka J., Szajbert B., Balogh E. R., Staszny Á., Ferincz Á., Lente V., Maciaszek R., Kouba A. 2022. The pet trade as a source of non-native decapods: the case of crayfish and shrimps in a thermal waterbody in Hungary. Environmental Monitoring and Assessment 194, 795.

[3] Diagne C., Leroy B., Vaissière A. C., Gozlan R. E., Roiz D., Jarić I., Salles J. M., Bradshaw C. J., Courchamp F., 2021. High and rising economic costs of biological invasions worldwide. Nature, 592: 571-576.

[4] Harrower C. A., Scalera R., Pagad S., Schonrogge K., Roy H. E. 2018. Guidance for interpretation of CBD categories on introduction pathways.

[5] Lees A. C., Haskell L., Allinson T., Bezeng S. B., Burfield I. J., Renjifo L. M., Rosenberg K. V., Viswanathan A., Butchart S. H. 2022. State of the world’s birds. Annual Review of Environment and Resources, 47, 231-260.

[6] Strona Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska poświęcona inwazyjnym gatunkom obcym: http://projekty.gdos.gov.pl/igo-o-projekcie

[7] Strona Bazy Gatunki obce w Polsce prowadzonej przez Instytut Ochrony Przyrody PAN w Krakowie: https://www.iop.krakow.pl/ias

[8] Strona projektu Łowca Obcych: https://lowcaobcych.pl

[9] Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt

[10] Ustawa z dnia 16 kwietnia 2004 r. o ochronie przyrody

[11] Ustawa z dnia 11 sierpnia 2021 r. o gatunkach obcych

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Zgadzając się, zgadzasz się na użycie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Close Popup
Privacy Settings saved!
Ustawienie prywatności

Kiedy odwiedzasz dowolną witrynę internetową, może ona przechowywać lub pobierać informacje w Twojej przeglądarce, głównie w formie plików cookie. Tutaj możesz kontrolować swoje osobiste usługi cookie.

These cookies are necessary for the website to function and cannot be switched off in our systems.

Technical Cookies
In order to use this website we use the following technically required cookies
  • wordpress_test_cookie
  • wordpress_logged_in_
  • wordpress_sec

Cloudflare
For perfomance reasons we use Cloudflare as a CDN network. This saves a cookie "__cfduid" to apply security settings on a per-client basis. This cookie is strictly necessary for Cloudflare's security features and cannot be turned off.
  • __cfduid

Odrzuć
Zapisz
Zaakceptuj

music-cover