Drewnianą łodzią po rzekach

Drewnianą łodzią po rzekach

Wywiad z Piotrem Sadurskim, fotografikiem i archeologiem, wyróżnionym w tegorocznej edycji Sony World Awards. Piotr buduje i użytkuje tradycyjne łodzie rzeczne. Właśnie zaczyna się sezon żeglarski, więc może warto pomyśleć o alternatywnym środku transportu po drogach śródlądowych.

Leszek Naziemiec: Chciałbym kupić drewnianą łódkę do rekreacyjnego pływania po rzekach. Jaki mam wybór?

Piotr Sadurski: Od razu trzeba zaznaczyć, że rozmawiamy o tradycyjnych łodziach drewnianych. Co wziąć pod uwagę, wybierając łódź? Najpierw trzeba się zastanowić, gdzie będziemy pływać, po jakich akwenach. To woda nadaje kształt łodzi, szkutnik wypełnia jedynie jej wolę – wtedy powstają najlepsze egzemplarze, idealnie dostosowane do lokalnych warunków nautycznych. Jeżeli myślimy o zbiornikach sztucznych, np. o kanałach, to warunki na kanałach Elbląskim czy Żerańskim albo na uregulowanej w XVIII w. Noteci nie różnią się od siebie.

Zbiorniki naturalne to zupełnie inne pływanie. Wisła koło Kazimierza czy koło Warszawy, Odra w okolicach Kostrzynia, Zalew Szczeciński czy Wiślany różnią się od siebie w sposób zasadniczy i w związku z tym łódka z górnej Wisły wygląda inaczej niż ta budowana w Murzynowie, łódź kazimierska nie przypomina tej, która była używana na Zalewie Szczecińskim. Jeśli myślisz o zakupie czy raczej budowie tradycyjnej łodzi, rozejrzyj się wokół siebie, bo po rzekach i jeziorach nadal pływają wybudowane w okolicy egzemplarze. Takie rozwiązanie będzie najlepsze.

Jeśli masz w pobliżu górną Wisłę, spróbuj zbudować łódź jednopasową, jeśli środkową, w okolicy Warszawy lub Płocka, wydaje mi się, że najlepszym wyborem byłby lejtak, ale już dalej na północ pojawiają się półlejty czy nieszawki. Nad Zalewem Wiślanym fantastycznym wyborem byłaby rybacka żakówka. Z kolei nad Odrą, moim zdaniem, należałoby spróbować zbudować szpicówkę, a nad Zalewem Szczecińskim czy nad jeziorem Dąbie najlepszym pomysłem byłoby odtworzenie małej łodzi rybackiej typu hojer. To absolutnie fantastyczna konstrukcja. Takie łodzie, budowane w tradycyjny sposób z tradycyjnych surowców, zapewnią – jestem przekonany – niezapomniane wrażenia z pływania po wybranych akwenach.

L.N: Tą odpowiedzią wypłynęliśmy od razu na głębokie wody! Spróbujmy doprecyzować sprawy. Co to jednopasówka? Załóżmy, że chcę pływać po Wiśle, od Sandomierza do Gdańska. Chcę zabierać 3-4 osoby na pokład i robić biwaki po drodze. Zamawiam więc u szkutnika łódź. Ile potrwa jej budowa? Łódka pewnie sporo waży. Czy dam sobie z nią radę? I sprawa napędu. Są długie wiosła na pych, tradycyjne – podwójne, a czasem nawet żagle. Czy na początek powinienem mieć silnik?

P.S.: Trochę za dużo szczegółów. Na pogłębianie wiedzy będzie czas, jak zaczniemy żeglować łodziami tradycyjnymi. Literatury jest dużo. Nie jest łatwo dostępna, ale przy odrobinie chęci można odnaleźć ciekawe informacje, także o łodziach jednopasowych. W szkutnictwie ludowym jest dużo hermetycznego słownictwa i stąd te niejasności. Deski poszycia burt to pasy; łączenie gwoździami kolejnych pasów to szycie. Moje przedstawienie szczegółów to sposób na pokazanie różnorodności konstrukcji i sugestia, by szukać szkutnika w najbliższej okolicy. On najlepiej będzie wiedział, co sprawdzi się w danym regionie. Już samo dotarcie do specjalisty jest przygodą.

Moja pierwsza pychówka to 150 km poszukiwań. Sprawdzałem wioska po wiosce, jeździłem wzdłuż Wisły i pytałem w lokalnych muzeach, w gminach, przypadkowo spotkanych starszych mieszkańców, którzy pamiętali jeszcze, jak się używa wioseł, pychu i sieci. Słyszałem świetne historie.

W końcu trafiłem za Płock, do Murzynowa. Tu powstają łodzie od lat 20. XX w. Cudowna ciągłość tradycji. W tych samych warsztatach, starymi narzędziami, konstrukcje o niezmiennej formie. Udało mi się namówić Andrzeja Gurdzińskiego na budowę. Powstał półlejt – łódka rybacka znad środkowej Wisły, długa na 730 cm, 70 cm szeroka w dnie, 140 cm w burtach, pięknie podgięta na dziobie. W sam raz do indywidualnego użytku. Istotna jest tu wielkość łodzi.

Przykładowo, 7-8 m wystarczy, żeby zabrać w rejs 2-4 osoby, ale wystarczą 2 osoby, by wyciągnąć ją z wody i przewrócić na zimę do góry dnem, a jeśli zajdzie potrzeba – przewieźć na małej przyczepie. Wiosła, tzw pojezdki, wiosło pychowe – pojezda, maszt ze świerku, żagiel o charakterystycznym, prostokątnym kształcie, rozprze nazywane tu często sztangą i mamy prawie wszystko. Czy potrzebny jest silnik? Może. Ale nieduży: 2,5-5 KM. Będzie tańszy, lżejszy, bardziej ekonomiczny, a mocy z pewnością wystarczy. Pamiętajmy, że pychówką najlepiej płynąć powoli i na żaglu i na wiosłach.

Drewnianą łodzią
zdj. Piotr Sadurski

L.N: W jaki sposób konserwuje się łódkę? Czy można użyć do tego oleju rzepakowego, żeby było taniej? Jak często trzeba to robić? Jak łatać przecieki?

P.S.: Łódka tradycyjna to filozofia życia, inna niż jacht z laminatu. Nowa łódka, zbudowana z sosnowych bretów, musi być nasączona. Do tego celu najlepiej stosować olej lniany z dziegciem sosnowym i z małym dodatkiem terpentyny. Malujemy łódkę parę razy, aż przestanie wchłaniać preparat. Potem musi dokładnie wyschnąć. Nie śpieszmy się. Im dłużej, tym lepiej. Dopiero wtedy możemy wodować.

Nowa łódź z reguły przecieka, dlatego trzeba ją zatopić na kilka dni. Drewno nasiąknie wodą, spęcznieje, znikną szpary między bretami i łódź się uszczelni. Taki proces powinno się powtarzać co najmniej raz do roku, najlepiej na wiosnę, przed kolejnym sezonem. Coroczne mycie, malowanie preparatem antygrzybicznym i olejowanie na pewno wydłuży życie naszej łodzi. Warto jeszcze dokładnie skontrolować stan dychtunku i ewentualnie uzupełnić braki. Tradycyjnie używa się pakuł, ale świetnie nadaje się do tego celu także sierść zwierzęca (to też tradycja). Po dobiciu uszczelnienia koniecznie należy zalać je smołą na gorąco.

Czy do konserwacji łodzi można stosować inne preparaty: olej rzepakowy lub słonecznikowy zamiast lnianego, dziegieć bukowy zamiast sosnowego? Można, ale oszczędności nie będą duże, a różnice w składzie chemicznym, a więc w oddziaływaniu na drewno, znaczące. Możemy eksperymentować, tylko po co? W końcu mówimy tu o tradycji, a ta daje spokój, ogranicza codzienną gonitwę i wyklucza działania nowatorskie.

L.N.: Słyszałem, że można zatapiać łódkę na zimę.

P.S.: Myślę, że jeśli nie mamy zamiaru pływać przez cały rok, to warto na jesieni łódź wyjąć z wody, dokładnie umyć i postawić na kobyłkach do wiosny. Zatapianie na zimę nie jest najlepszym rozwiązaniem. Drewno w wodzie to dobre miejsce do rozwoju mikroorganizmów. Jeśli pływamy łódką, nurt wody, tarcie dna o piasek, sprzątanie przed wypłynięciem ogranicza ich występowanie. Parę miesięcy pod wodą, w bezruchu, może spowodować, że na wiosnę będziemy mieli dużo więcej pracy.

L.N: Jeszcze raz chciałbym poruszyć sprawy ściśle praktyczne. Czy tradycyjna łódka drewniana ma przewagę nad konstrukcją z laminatu? Pamiętajmy, że wyciąganie jej na brzeg i konserwacja są trudniejsze. Nie jest łatwo namówić ludzi na starą technologię, jeśli pod ręką jest coś prostszego i wygodniejszego.

P.S.: Rolnik, ale i szkutnik ludowy, Stanisław Waszczuk ze wsi Hanna Kolonia, który jeszcze w latach 80. budował i sprzedawał łodzie jednopienne, uznawał dłubankę za najlepszą konstrukcję przeznaczoną do połowu ryb na rzece. To samo o swoich łodziach mówią Tadeusz Szymański z Kromnowa nad Wisłą oraz Andrzej Gurdziński z Murzynowa. Podkreślają wytrzymałość drewnianych konstrukcji. Wejście na rafę kamienną czy uderzenie w leżący w nurcie konar nie oznacza uszkodzenia desek poszycia.

Stanisław Waszczuk wspominał także o tym, że łodzie drewniane są cichsze od nowoczesnych konstrukcji z laminatu, co jest ważne przy specyficznym, nadburzańskim sposobie stawiania sieci. Można jeszcze wspomnieć o ekologii. Łódź drewniana nie jest trwała. Służy 10-14 lat, ale nigdy nie zaśmieca rzeki. Rozpada się i znika. Pływając na łodziach tradycyjnych, jesteśmy w innej przestrzeni kulturowej, obcujemy z czymś ponadczasowym. To ważne dla tych, którzy potrafią to docenić.

L.N: Ostatnio płynąłeś tradycyjną łódką po Dunaju. Opowiedz, jaki to był odcinek i czy używałeś silnika. Co cię zaskoczyło?

P.S.: Mi i moim przyjaciołom udało się w roku 2023 zrealizować ciekawy dunajski rejs. Zawieźliśmy moją łódkę do Inglostadt i po pokonaniu ponad 800 km zakończyliśmy przygodę za Budapesztem. Lejtak, typowa łódka wiślana, nie ma pawęży. Burty i dno połączenia kafowego zakończone są sztabą. Tam nie ma jak zamontować silnika. I bardzo dobrze. Rejs po wielkiej rzece na wiosłach i żaglu to niezapomniane przeżycie, tym bardziej, że np. w Austrii spotkaliśmy podobne konstrukcje szkutnicze – zille (napędzane okutymi kijami w drodze w górę rzeki i długimi pagajami na stojąco w dół). Bardzo sprawny sposób napędzania małej łódki. A zaskoczenie? To z pewnością olbrzymi ruch na wodzie i związany z tym hałas i zafalowanie – odczuwalne szczególnie nocą.

Płynącą pod prąd barkę, słychać przez ponad godzinę, a fala obraca zacumowaną przy brzegu łódkę i odnosisz wrażenie, że woda wleje się do namiotu. To są szczegóły, które znikają w niepamięci. Pozostaje obraz rzeki – złożony i wielowarstwowy. Historia, zabytki, miasta, współczesność, nawigacja, dynamika przepływu, przestrzeń i wolność to najważniejsze, czego doświadczyliśmy na tej wyprawie.

L.N: Dziękuję za rozmowę i za wszelkie porady i pomoc w mojej osobistej przygodzie z użytkowaniem łodzi Jarzębiny.

Assistant Icon

Używamy plików cookie, aby zapewnić najlepszą jakość korzystania z Internetu. Zgadzając się, zgadzasz się na użycie plików cookie zgodnie z naszą polityką plików cookie.

Close Popup
Privacy Settings saved!
Ustawienie prywatności

Kiedy odwiedzasz dowolną witrynę internetową, może ona przechowywać lub pobierać informacje w Twojej przeglądarce, głównie w formie plików cookie. Tutaj możesz kontrolować swoje osobiste usługi cookie.

These cookies are necessary for the website to function and cannot be switched off in our systems.

Technical Cookies
In order to use this website we use the following technically required cookies
  • wordpress_test_cookie
  • wordpress_logged_in_
  • wordpress_sec

Cloudflare
For perfomance reasons we use Cloudflare as a CDN network. This saves a cookie "__cfduid" to apply security settings on a per-client basis. This cookie is strictly necessary for Cloudflare's security features and cannot be turned off.
  • __cfduid

Odrzuć
Zapisz
Zaakceptuj

music-cover